29.12.2004 TATRY PO KALAMICIE 12/2004 (46)
W 5 tygodni po katastrofalnym huraganie na Słowacji zbilansowano już większość strat. Zniszczony został pas lasu o szerokości 2,5 do 5 km i długości 50 km od Podbieli po Tatrzańskie Kotliny. Najgorzej sytuacja przedstawia się na wschód od Wyżnich Hag. Południowa granica strefy zniszczeń pokrywa się tu z granicą parku narodowego, na północy przebiega w rejonie warstwicy 1200 m (z portalu www.tanap.org: mapa 1; mapa 2, rzut 1, rzut 2). Zdewastowany obszar liczy 14 000 ha powierzchni, z tego 2/3 stanowią lasy państwowe a 1/3 to lasy prywatne. O rozmiarze katastrofy z całą pewnością zadecydowały błędy leśników. Zniszczeniu uległy monokultury świerka w wieku 40 do 110 lat (głównie połacie sadzone w miejsce wyrębów z pierwszych dekad XX wieku i wiatrołomów z lat trzydziestych). Las wielopiętrowy, złożony z różnych gatunków drzew w różnym wieku, jest bez porównania odporniejszy tak na choroby, jak i na ataki wiatru. Tatrzańskie drzewostany rosnące powyżej poziomicy 1200 m, złożone z wielu gatunków w różnym wieku stawiły czoła huraganowym podmuchom. Poniżej Łomnickiego Stawu, gdzie zarejestrowano uderzenia wiatru dochodzące do 194 km/h, nie ma strat w drzewostanie!
Na Słowacji trwa dyskusja o sposobach usuwania skutków kataklizmu i zapobiegania pladze kornika w obrębie wiatrołomów. W ostatnich tygodniach bardzo stanowczo wypowiada się w tych sprawach zawiązana z początkiem grudnia organizacja pozarządowa Mimovládny Výbor Naše Tatry, która skupiła wokół siebie wiele już wcześniej aktywnych stowarzyszeń i wpływowych osób. Naše Tatry domagają się od najwyższych władz opracowania planu usuwania skutków huraganu (z wyjątkiem obszarów zurbanizowanych), bezzwłocznego przyjęcia przygotowanego w roku 2003 przez Dyrekcję (Spravę) TANAP podziału obszaru Tatr na strefy ochrony i dostosowania sposobów ingerencji do tego podziału (w objętej ścisłą ochroną "zonie A" nie wolno podejmować żadnych działań). Naše Tatry nie godzą się też na uszczuplenie dotychczasowych terenów leśnych na obrzeżach Tatr.
Tymczasem 22 grudnia, tuż przed wigilijno-noworocznym szczytem przyjazdowym, TANAP ogłosił, że oczyszczono już połowę wyłączonych wcześniej z ruchu szlaków turystycznych (42 km z 96 km). Są to m.in.: "Magistrala" z Podbańskiej do Trzech Studniczek, szlaki w dolinach Koprowej i Cichej, drogi do Popradzkiego Stawu (ze Szczyrbskiego Jeziora i od stacji kolejki elektrycznej), trasa saneczkowa Siodełko -- Stary Smokowiec i wszystkie szlaki powyżej Siodełka, łącznie z "Magistralą" w obu kierunkach i szlakiem na Sławkowski Szczyt, ścieżki w Dolinie Kieżmarskiej. Wciąż zawalone wiatrołomami są natomiast oba szlaki łączące Szczyrbskie Jezioro z Trzema Studniczkami, szlak z Wyżnich Hag do Batyżowieckiego Stawu, drogi z Tatrzańskich Zrębów i Starego Smokowca w kierunku Śląskiego Domu, z Tatrzańskiej Leśnej i Łomnicy Tatrzańskiej do Wodospadów Zimnej Wody oraz szlak łącznikowy Łomnica Tatrzańska -- Dol. Kieżmarska. Czynne są też wszystkie schroniska (z wyjątkiem zamykanej każdej zimy Chaty pod Rysami). Przed świętami ruszyły wyciągi narciarskie i kolejki górskie. Kursuje kolejka zębata z Tatrzańskiej Szczyrby do Szczyrbskiego Jeziora oraz składy kolejki elektrycznej z Popradu do Starego Smokowca i ze Smokowca do Łomnicy Tatrzańskiej. Tylko linia ze Starego Smokowca do Szczyrbskiego Jeziora jest jeszcze wyłączona z ruchu i tu działa zastępcza komunikacja autobusowa.
Monika Nyczanka
29.12.2004 PAMIĘCI OTAKARA ŠTÁFLA 12/2004 (46)
Przypadające na przełom roku jubileusze: 120-lecie urodzin i 60-lecie śmierci taternika, malarza Tatr i twórcy Cmentarza Symbolicznego pod Osterwą są okazją do przypomnienia jego sylwetki. Nasi sąsiedzi w połowie grudnia otworzyli trzy wystawy poświęcone Štáflowi: w Willi Flora w Starym Smokowcu oraz w Popradzie, w siedzibie Muzeum Podtatrzańskiego i w sali wystawowej przy ulicy Alžbietinej. Štáfl był Czechem, w Tatry przyjechał po raz pierwszy w roku 1913 i pozostał im wierny do końca życia. Tatrom poświęcił większość swoich prac plastycznych, był autorem ilustracji książkowych, pocztówek (reprodukcja) i wydanych w roku 1926 znaczków pocztowych o tematyce tatrzańskiej. W latach 1926--39 dzierżawił schronisko nad Popradzkim Stawem. Razem z żoną, jako taterniczka o wiele szerzej znaną od męża, zginął w roku 1945 podczas amerykańskiego nalotu na Pragę. O obojgu przypomina tablica pamiątkowa na Cmentarzu Symbolicznym pod Osterwą zawieszona w roku 1947. Wystawy poświęcone Štáflowi w Starym Smokowcu i Popradzie można oglądać do 13 lutego 2005.
Monika Nyczanka
29.12.2004 ECHA ZJAZDU 12/2004 (46)
Walny Zjazd PZA już daleko poza nami, nie milkną jednak jego echa. Na stronach internetowych i w czasopismach pojawiają sie omówienia obrad i nazwiska członków nowych władz PZA, amatorzy fotografii opracowują swoje reportaże i kontynuują ich publikację (polecamy ok. 200 zdjęć w witrynie AKG Łódź!). W popularnym wśród taterników "Tygodniku Podhalańskim" pisze o Zjeździe Beata Słama, Basia Morawska relacjonuje Podlesice w "Co słychać?" PTT. O naszych skromnych łamach pamięta niezawodny Bogdan Jankowski -- jego zdjęcia zamieszczone w GG 12/04 z 03.12.2004 wzbudziły podziw czytelników, szczególnie panorama bez mała setki uczestników zjazdu (jak on to zrobił -- szeroki obiektyw? łączenie klatek?). Tu zamieszczamy kilka dalszych refleksji pozjazdowych oraz parę, głównie kuluarowych i związanych z postaciami seniorów, fotomigawek Bogdana Jankowskiego (mini galeria).

Z pozjazdowymi uwagami redakcji, wyrażonymi w zakończeniu informacji zamieszczonej w GG 12/2004, w zasadzie się zgadzam. Nie widzę jednak wśród nich opinii na temat braku zainteresowania sprawami tatrzańskimi. Jeżeli pominąć sprawozdanie Komisji Rewizyjnej, na sali obrad słowo "taternictwo" nie padało w ogóle. Nawet w nowym składzie zarządu trudno dostrzec osobę, która tą problematyką miałaby się zajmować (przy dwóch desygnowanych do spraw wspinaczki sportowej). Dziwi trochę brak troski o naszą bazę, o stosunki z Tatrzańskim Parkiem Narodowym, no i o mimo wszystko podstawowy dla wielu z nas -- być może dla większości -- teren wysokogórskiego działania, jakim były, są i pozostaną Tatry.
Andrzej Piekarczyk

Jako jedno z ważniejszych osiągnięć Zarządu ostatniej kadencji uznano reaktywację "Taternika". Czytając omówienie Walnego Zjazdu w "Gazetce Górskiej" ktoś mógłby odnieść wrażenie, że wcześniej "Taternik" w ogóle się nie ukazywał. To nie tak. Przypomnę, że podczas kadencji 1998-2001 wyszły wszystkie zeszyty -- w nowej szacie, w kolorze, z drogimi reklamami w środku. Tymczasem w roku 2002 nie otrzymaliśmy ani jednego numeru, a reaktywacja polegała na znalezieniu nowego redaktora -- po tym rocznym przestoju.
Wojciech Święcicki

Budujemy coraz więcej ścianek wspinaczkowych -- i słusznie -- równocześnie ogranicza się jednak i jakby zamiera samo taternictwo, które leżało u podstaw zorganizowania się alpinizmu sto lat temu. Spodziewana jest nowa ustawa o kulturze fizycznej, która powinna uregulować wiele spraw -- trudno jednak przewidzieć, jaki będzie jej ostateczny kształt i w jakim kierunku pójdą nowe rozwiązania. Zjazd nie dokonał żadnych zmian strukturalnych, które postulował artykuł kol. Artura Paszczaka w "Taterniku" nr 4/2004. Tezy tego artykułu w ogóle nie weszły pod obrady, a z proponowanych wariantów wybrany został wariant inercyjny. Także wybory nie przyniosły spodziewanej odnowy.
Barbara Morawska-Nowak
26.12.2004 WSZYSCY WSZYSTKIM ŚLĄ ŻYCZENIA 12/2004 (46)
W dni Bożego Narodzenia i Nowego Roku komputer "Głosu Seniora" staje się ośrodkiem polskiego wysokogórskiego świata, szczególnie tego po sześćdziesiątce. Ze wszystkich stron spływają się miłe życzenia, niektóre wsparte kolorowymi fotkami i fotogramami (zdjęcie) lub dowcipnymi wierszykami. Odzywają się nasi przyjaciele zza mórz i oceanów, zdarzają się i tacy, którzy zniknęli nam z pola widzenia wiele lat temu. Wszystkim pamiętającym o nas bardzo bardzo dziękujemy i polecamy się dalszej życzliwości. A oto kilka nieco obszerniejszych świątecznych depesz:
Czesława i Andrzej Mandowie, USA.
U nas już pachnie z kuchni grzybami, piernikiem i mielonym makiem. Czego Wam życzyć na te święta, na ten Nowy Rok? Po prostu zwykłego ludzkiego szczęścia, radosnego przeżywania świątecznych dni i tego magicznego czasu, kiedy Stary Rok zmienia się w Nowy. Jak to było w góralskich życzeniach? "Cobyście sie tak mieli, zawse zdrowi, weseli, jako w niebie Janieli..." My -- chociaż tak oddaleni -- jesteśmy zawsze gotowi wyciągnąć do Was ramiona w geście serdecznych, starych, z gór wyniesionych i nigdy nie rdzewiejących przyjaźni, ciągle mając nadzieję spotkania się z Wami gdzieś, hen, w słońcu na podniebnych graniach... Wierzymy, że kiedyś to przecież nastąpi.
Jan Mostowski, Bellingam.
Donoszę Wam, że na jesieni sprzedaliśmy nasze mieszkanie w San Francisco i przenieśliśmy się do Bellingam w stanie Washington, na wybrzeżu Pacyfiku, 30 km od granicy Kanady i 40 km od Ryśka Berbeki. Jak Wam pewnie wiadomo, są tu najładniejsze góry Stanów Zjednoczonych poza Alaską, a także bardzo atrakcyjne wybrzeże, wyspy, jeziora etc. Mam nadzieję, że nasz seniorat klubowy trzyma się krzepko i zdrowo, tego też wszystkim życzę z okazji Świąt, wszystkiego najlepszego! Serdeczne pozdrowienia dla Przyjaciół i znajomych. Nasz e-mail pozostaje ten sam.
Andrzej Skupiński Maharadża, Calgary.
Kochani! Chciałbym złożyć Wam życzenia, W dzień Bożego Narodzenia, Aby nam się dobrze żyło, I na stole wszystko było: Mnóstwo jadła i nalewka, Nie zabrakło też i drzewka, A na drzewku gwiazdek moc, W wigilijną ciemną noc.
Anka i Andrzej Gardasowie, Warszawa (jeszcze nie seniorzy).
Ostatnie lato spędziliśmy w Dolomitach, w masywie Selli. Wspinaliśmy się na drogach krótszych i dłuższych (do 350 m), na ogół o trudnościach od 4c do 6b. Później przerzuciliśmy się w rejon Arco, gdzie udało nam się przejść kilkanaście dróg 5c- 6c. Niestety, skała w bardziej uczęszczanych partiach zaczyna tu być śliska, podobnie jak w naszej Jurze czy bardziej zdeptanych wapiennych pasmach Alp (np. w Wilder Kaiser). Z okazji świąt Bożego Narodzenia życzymy wszystkim Seniorom, żeby zdrowie im dopisywało i pozwalało na realizację w Nowym Roku wszelkich planów i zamierzeń -- górskich i nie tylko górskich.
Andrzej Drescher, Minnesota.
Z przemarzniętej (-20C) ale bez śniegu (i gór, niestety) Minnesoty najwspanialsze życzenia świąteczne i noworoczne. Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Ja ostatnio mało chodzę po górach, za to mój syn uprawia bouldering, wspina się też po skalnych drogach w Tetons, Newadzie czy Kolorado. Dla mnie najbliższe góry (?), to Black Hills w Południowej Dakocie -- najbliższe, ale to i tak 800 km jazdy. W tej sytuacji zajmuję się głównie łowieniem pstrągów (zdjęcie), których mamy tu moc, a potoki wśród morenowych pagórków Minnesoty czy sąsiedniego Wisconsin są przepiękne i bardzo czyste. Dbajcie o siebie, byśmy przez wiele jeszcze lat mogli wymieniać gwiazdkowe i noworoczne życzenia.
Roman Redziejowski -- Żyrafa, Szwecja.
Ktoś przysłał mi niedawno link do "Głosu Seniora", więc korzystam z okazji, by odnowić stare znajomości i złożyć wszystkim dawnym górskim Partnerom i Przyjaciołom serdeczne życzenia wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku. Od lat nie byłem na żadnym wielkim szczycie, ale odwiedzam różne góry wysokie i niskie. Najczęściej bywam na wierszku, który ma zaledwie 72 m npm, za to oddalony jest o 15 minut spacerkiem od domu. W Tatrach nie byłem od wyjazdu z Polski w 1965 roku, ale mam tam jeszcze porachunki: 1) Pięć Stawów Spiskich i Jordankę; 2) Gierlach; 3) bańkę z benzyną do "granata", którą schowaliśmy z Jurkiem Fiettem na grani Rysów, jako zbędną podczas naszego przejścia grani Tatr w 1958 roku. Nie wiem, czy w tym życiu uda mi się rozliczyć choć jeden z tych rachunków.
26.12.2004 MSiT W NOWEJ SIEDZIBIE 12/2004 (46)
Z prawdziwą przyjemnością informuję o zakończeniu przeprowadzki Muzeum Sportu i Turystyki do nowej siedziby. Od stycznia 2005 roku korespondencję prosimy kierować na adres: Muzeum Sportu i Turystyki, Centrum Olimpijskie, Wybrzeże Gdyńskie 4; 01-531 Warszawa. Telefony: Dyrektor 56 03 807; sekretariat 56 03 800; dział muzealiów 56 03 803; biblioteka 56 03 808. Oficjalne otwarcie ekspozycji stałej planowane jest na późną jesień 2005 roku. Do tego czasu o naszej działalności informujemy na naszej stronie internetowej www.muzeumsportu.waw.pl. Przypominamy, że do dorocznych imprez MSiT należą przeglądy filmów górskich im. Wandy Rutkiewicz.
Wszystkim przyjaciołom i sympatykom sportu i gór życzymy radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym 2005 Roku. Niech dotychczasowe problemy znajdą szczęśliwe rozwiązanie, niech marzenia i plany spełnią się, tak jak spełniły się naszemu Muzeum, które nareszcie doczekało się nowego locum. Mam nadzieję, że będzie to dobry rok dla nas Wszystkich -- zarówno w sferze zawodowej, jak i w życiu prywatnym.
Dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki
Dr Iwona Grys
16.12.2004 CO WŁOŻYĆ POD CHOINKĘ? 12/2004 (46)
Głowicie się Drodzy Czytelnicy nad prezentami pod choinkę? Polecamy te dwie atrakcyjne choć niedrogie pozycje wydawnicze. Obie ukazały się w listopadzie, mają ten sam format i zbliżoną objętość (po ok. 350 stron), o niemal 1/3 okrojoną w stosunku do roku poprzedzającego (455 i 465 stron). "Wierchy" redaguje od lat (młodzież sądzi, że od zawsze) Wiesław A. Wójcik, "Pamiętnik" -- Barbara Morawska-Nowak. Oba tomy (69. "Wierchów" i 12. "Pamiętnika"), przynoszą moc cennego materiału góroznawczego, a ich lektura może nas przenieść w świat gór na całe bożonardzeniowe święta.
"Wierchy" -- główna polska składnica wszelkiej wiedzy górskiej -- mają charakter bardziej naukowy, a ich artykuły obejmują zarówno Tatry, jak i inne polskie (i niepolskie) góry. W lżej redagowanym "Pamiętniku PTT", podobnie jak i w poprzednich tomach -- dominuje tematyka tatrzańska (95% części artykułowej). Z ciekawostek "Wierchów" (okładka) wymieńmy arkusz poetycki z wierszami Michała Jagiełły, dziennik prof. Antoniego Wrzoska z wędrówek po Tatrach w r. 1939, Tomasza Boruckiego rozprawę o wycieczkach Chałubińskiego w Tatry, czy odnoszący się do Bieszczadów i Beskidu Niskiego ale niezwykle cenny i nowatorski pod względem metod badawczych artykuł nazewniczy Wojciecha Krukara. Z ok. 40 nazwisk "Kroniki zmarłych" (s.338-343) przeszło 10 to zasłużeni taternicy. Na stronach 143--146 miłe słowa o Ani Czerwińskiej i Krysi Palmowskiej, tegorocznych laureatkach cenionej nagrody literackiej im. W. Krygowskiego.
"Pamiętnik PTT" 2003 dedykowany jest jubileuszowi TPN (ss.27--99), a seniorat klubowy zainteresuje w nim szczególnie wybór wspomnień prof. Tadeusza Orłowskiego, niezwykle rzadko dzielącego się swoimi bogatymi górskimi przeżyciami i przemyśleniami. Tomasz Borucki tu pisze dla odmiany o wędrówkach tatrzańskich Stanisława Staszica, Zbigniew Jaworowski o przygodzie z Krištofem Zlatnikiem, Stefan Kozłowski o Macieju Mischkem i lawinie w Dolinie Pięciu Stawów. Kolekcjonerów zainteresuje artykuł Józefa Durdena stanowiący przegląd odznak TT i PTT (w tym i KW).
"Wierchy" nie idą za naszymi sugestiami (por. GG 22 III 2004) i znów nie podają roku na grzbiecie, "Pamiętnik" zaś w kilku miejscach (s.56, 114, 342 i inne) wyprzedza datowanie, dając w tomie 2003 wiadomości z r. 2004, których za parę lat nikt tam przecież nie będzie szukał. "Pamiętnik" najkorzystniej zamówić wprost w redakcji (ul. Konarskiego 21/5; 34-049 Kraków, tel. 0-12 634-05-89), "Wierchy" rozprowadzają księgarnie górskie i turystyczne w cenie ok. 30 zł, w Krakowie punkt księgarski COTG PTTK przy ul. Jagiellońskiej 6.
Józef Nyka
Sympatykom pieśni górskich i turystycznych, śpiewanych przy ognisku, polecamy świeżo wydany album CD, przedstawiający twórczość trzech związanych z górami rosyjskich bardów: Władimira Wysockiego, Jurija Kukina i Jurija Wizbora. Na krążku CD znajduje się 16 ich utworów. Płyta jest dziełem znanego w środowisku turystycznym dziennikarza, Dominika Księskiego, który od ponad 20 lat pasjonuje się spuścizną tych trzech wybitnych twórców. Księski jest autorem bardzo udanych przekładów tekstów, na płycie sam je śpiewa i akompaniuje sobie na gitarze. Dodatek stanowi książeczka z tekstami przekładów i krótkimi refleksjami tłumacza, dotyczącymi poszczególnych piosenek. Całość jest starannie wydana, ilustrowana zdjęciami z Kaukazu. Dla zbieraczy nie bez znaczenia będzie też niewielki nakład tej płyty (1200 egzemplarzy). Fragmentów piosenek można posłuchać pod adresem www.paluki.tygodnik.pl. Pod tym samym adresem można też zamówić płytę wydaną wcześniej przez Dominika Księskiego, zatytułowaną "Gdy powieje latem". Są to 22 znane i chętnie śpiewane polskie piosenki turystyczne, w większości w autorskich wykonaniach.
Monika Nyczanka
16.12.2004 NOWE PRZEJŚCIA GRANICZNE ZE SŁOWACJĄ 12/2004 (46)
Słowacka agencja TASR doniosła, że z dniem 1 stycznia 2005 trzy dotychczasowe przejścia dla tzw. małego ruchu (czyli dla osób zameldowanych w strefie przygranicznej) zmienią kategorię. Będą one przez całą dobę czynne dla wszystkich podróżnych i samochodów o ładowności do 7,5 tony. Chodzi o przejścia Radoszyce (Komańcza) -- Palota na granicy Beskidu Niskiego i Bieszczad, Muszynka (Tylicz) -- Kurov w Beskidzie Sądeckim (drogi dojazdowe w złym stanie) i Jurgów -- Podspady u podnóża Tatr. Dla turystów istotne znaczenie ma tylko to ostatnie. Wielu podróżnym skróci ono dojazd w Tatry Słowackie, przede wszystkim jednak odciąży Łysą Polanę i niebywale zatłoczoną drogę do Morskiego Oka. Wtajemniczeni korzystali z niego już w tym roku, od maja do początku sierpnia, bowiem po wejściu naszych krajów do UE przepisy nie były jasne i na przejściach małego ruchu służby graniczne przepuszczały wszystkich podróżnych z "unijnymi" paszportami. W sierpniu uściślono jednak, że owszem, są to przejścia dla wszystkich obywateli UE, ale pod warunkiem, że są oni zameldowani w strefie przygranicznej. Według zapowiedzi słowackiej TASR, od 1 stycznia 2005 na naszej południowej granicy otwartych zostanie też 6 nowych przejść turystycznych w miejsce pozostałych przejść małego ruchu. Są to w Beskidzie Sądeckim Milik -- Legnava; Wierchomla -- Kače (w obu miejscach czeka nas przeprawa wpław przez rzekę Poprad) i Piwowarówka (Piwniczna) -- Pilhov; w Pieninach Sromowce Wyżnie -- Lysá czyli Golembark (tu wpław przez Dunajec) oraz dwa miejsca w Beskidzie Żywieckim: Vychlovka -- Przegibek i Rycerka -- Nová Bystrica. Umowa międzypaństwowa precyzuje podobno, że będą one otwarte od godz. 6 do 20, a granicę wolno będzie przekraczać pieszo, rowerem, na nartach i wózkiem inwalidzkim. Dodatkowo na istniejącym już przejściu turystycznym Kacwin -- Wielka Frankowa dopuszczono możliwość przejazdu wózkiem inwalidzkim bądź na nartach. Mamy więc już w Karpatach 10 przejść turystycznych dla inwalidów! Urzędnicy z Warszawy i Bratys ławy proponują osobom na wózkach forsowanie wpław pokaźnych rzek (w dwóch miejsca Dunajca i w dwóch innych Popradu), bądź też przeprawę górami -- czasem, po całkowitych bezdrożach... "Na pocieszenie" możemy tylko dodać, że na Dunajcu pomiędzy Sromowcami Wyżnimi a Czerwonym Klasztorem ma w końcu w roku 200x powstać kładka.
Porucznik Marek Jarosiński, rzecznik prasowy komendanta Karpackiego Oddziału Staży Granicznej, powiedział mi w rozmowie telefonicznej w dniu 14 grudnia, że SG oficjalnie jeszcze nic nie wie o tych wszystkich zmianach, które mają wejść w życie za dwa tygodnie. Przekazujemy je więc na odpowiedzialność słowackiej agencji TASR.
Monika Nyczanka
11.12.2004 SHISHA PANGMA ZIMĄ 12/2004 (46)
Druga polsko-włoska wyprawa na zimową Shisha Pangmę (8027 m) aklimatyzuje się w rejonie Everestu, by bazę pod południową ścianą założyć w drugiej połowie grudnia. Piątka w tym samym, co rok temu, składzie (bez Kanadyjczyków): Włoch Simone Moro i 4 Polaków -- Jacek Jawień, Piotr Morawski, Jan Szulc i Darek Załuski. "Pogoda jest jak marzenie -- pisze Simone -- szczyty wbijają się w błękit nieba bez jednej chmurki". W zapowiedziach Simone mówił: "Żadnego tlenu, żadnych Szerpów, żadnej innej wyprawy na ścianie". Tymczasem w Katmandu uczestnicy dowiedzieli się, że południowa ściana już ma późnojesiennego gościa, który w najgłębszej tajemnicy rozbił bazę 14 listopada, by w połowie grudnia stanąć na szczycie Shishy. Podobno jest to jakiś Francuz. Wczoraj wyszło szydło z worka: tajemniczym samotnikiem okazał się Jean-Christophe Lafaille, który publikację swego planu odłożył do chwili, kiedy już będzie wysoko w ścianie. Dzięki typowej dla pierwszej połowy grudnia słonecznej i bezwietrznej pogodzie, szybko założył u stóp ściany bazę wysuniętą (5700 m) a następnie jeden czy dwa obozy -- górny na 7000 m. Myślał o nowej drodze, ostatecznie jednak ograniczył się do wariantu do drogi MacIntyre'a, Baxtera i Scotta z r. 1982. Rozpiął przy tym kilka lin poręczowych, gdyż ściana jest wolna od śniegu i pokryta twardym ciemnym lodem. Spędził już 2 czy 3 noce w obozie 7000 m, utrwalając aklimatyzację. Ponieważ pogoda jest jak każdej późnej jesieni stabilna, już dziś-jutro chciałby przeprowadzić atak szczytowy. Zna pojęcie zimy kalendarzowej, wraca więc do starej śpiewki: "Il faut égalment savoir que la saison officielle de l'hiver en Himaalaya commence le 1er décembre et se termine le 15 février." (zdjęcie)
Simone Moro jest zgodny z naszymi poglądami na himalajską zimę, czemu daje wyraz w swoich korespondencjach internetowych od przeszło miesiąca. Ponieważ Lafaille jest nie mniej sprawny publicystycznie a do tego znany ze swej arbitralności, możemy oczekiwać nawrotu zdawałoby się wygasłej polemiki na temat tego, czy to uzbrojony w okulary urzędnik w Katmandu ma wyznaczać alpinistom długość sezonów i co na prawdę jest himalajską zimą. A może ministerstwo w Katmandu narzuci nam nową "oficjalną" skalę trudności? (J. Nyka)
Post scriptum. W dniu dzisiejszym (11 grudnia 2004) Jean Christophe Lafaille wszedł na szczyt Shisha Pangmy. Wejścia dokonał samotnie, dodając do drogi brytyjskiej własny 1300-metrowy wariant. Pogoda była piękna, wspinając się nocą widział na horyzoncie światła Katmandu. "C'était magnifique, magnifique!" -- wołał z obozu 7000 m do dzwoniącej z Francji żony Katii. Mimo iż wejście nie może być uznane za zimowe, jest bardzo pięknym wyczynem, a Francuzowi już tylko trzech szczytów brak do kompletnej czternastki: Everestu, Makalu i Kangchendzöngi.
11.12.2004 POLKI W GÓRACH PAKISTANU 12/2004 (46)


Był to szczęśliwy pomysł pani Ambasador. Termin okazał się krótki i na realizację pozostało niewiele czasu, ale nasze dziewczyny sprężyły się i kolorowe plansze pokryły ściany dużej sali wystawowej Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki przy ul. Elektoralnej 12 w Warszawie. Wernisaż odbył się 9 grudnia, gospodarzem była Jej Ekscelencja Ambasador Pakistanu, pani Fauzia Nasreen, która miło zaskoczyła gości przemówieniem wygłoszonym po... polsku. W imieniu alpinistek wystąpiła Ania Czerwińska. Zarząd PZA reprezentowała Hanna Wiktorowska, którą prezentowane na wystawie wyprawy kosztowały kiedyś wiele współorganizatorskiego trudu. Frekwencja była jak na warszawskie wystawy nadspodziewanie duża: sporo ponad setka osób. Nasze himalaistki niemal w komplecie -- tak miejscowe, jak i przyjezdne. Najbardziej brakowało Wandy Rutkiewicz, która w kobiecą eksplorację gór Pakistanu włożyła najwięcej z wszystkich kobiet świata. Bardzo licznie zjawili się koledzy seniorzy z ex-prezesem KW, Leszkiem Łąckim i długoletnim sekretarzem generalnym, Jankiem Kowalczykiem na czele. Na planszach pokazane zostały poszczególne wyprawy kobiece i z udziałem kobiet. Jak ogólnie wiadomo, przyniosły one polskim alpinistkom światowej rangi sukcesy, m.in. pierwsze wejścia żeńskie na trzy z pięciu pakistańskich 8-tysięczników -- Gasherbrum II (8035 m), Broad Peak (8051 m) i K2 (8611 m); pierwsze wejście wyprawy czysto kobiecej na Nanga Parbat (8125 m); pierwsze w ogóle wejście na Gasherbrum III (7952 m) -- najwyższy szczyt na świecie, w którego zdobyciu uczestniczyły kobiety, a także pamiętny udział samodzielnej dwójki Czerwińska-Palmowska w pierwszym przejściu nowej wielkiej drogi na Rakaposhi. Nota bene wejście na niełatwy Gasherbrum III zostało powtórzone dopiero w tym roku, w bez mała 30 lat od jego zdobycia.
W dużej masie zdjęć i komentarzy (w dodatku oglądanych w ścisku) nie zauważyliśmy wiadomości, która na tej wystawie powinna się była znaleźć, tego mianowicie, że w jednej z wypraw Wandy Rutkiewicz -- na Gasherbrum I -- uczestniczyła alpinistka pakistańska, Shad Meena (zdjęcie). "First Pakistani woman to assault Gasherbrum I" -- z dumą pisały pakistańskie gazety. Szkoda też, że organizatorki wystawy zbyt późno dowiedziały się o tym, iż pokazany na zdjęciu spod Nanga Parbat Pakistańczyk Nazir Sabir jest od dwóch tygodni członkiem honorowym PZA. Wernisaż uświetnił recital muzyki Fryderyka Chopina w wykonaniu młodego pianisty, Jakuba Tchorzewskiego. Pomijając cenny efekt propagandowy, dzięki wystawie z prywatnych szuflad uczestniczek wypraw wydobyty został i ocalony od rozproszenia i wypłowienia duży komplet historycznych fotografii, które -- utrwalone w zapisie cyfrowym -- można będzie wykorzystywać także w przyszłości. (J. Nyka)
08.12.2004 FILMY GÓRSKIE W KINIE "LUNA" 12/2004 (46)
Witam serdecznie! Przypominam, że dzisiaj zaczynamy warszawski Przegląd Filmów Górskich i Podróżniczych. Zapowiada się interesująco , bo na zakończonym właśnie Festiwalu w Krakowie dwa z prezentowanych u nas filmów zdobyły główne nagrody -- pierwszą film "Na krawędzi" z zimowej wyprawy na K2, a drugą "Ciao Martina" Darka Załuskiego. Będzie też sporo ciekawych fantów od sponsorów (m.in. namiot od Bergsona, film "Czekając na Joe" na DVD, albumy górskie i podróżnicze) no i mam nadzieję miła, górska atmosfera. Przypominam, że program i nieco więcej informacji o przeglądzie można znaleźć na stronach: www.annapurna.com.pl oraz www.kinoluna.pl.
Bilety do kupienia w kinie Luna -- ul. Marszałkowska 28 (rezerwacja 621-78-28, do wykupienia na godz. przed seansem). W przypadku zbiorowych zamówień (15 szt. na 1 seans -- cena 11 zł).
Wszystkich chętnych zapraszam, bo naprawdę jest co oglądać!
Roman Gołędowski
/organizator/
Tel. 022 641 22 49, 0602-765-577.
03.12.2004 NOWE PRZEPISY W TPN 12/2004 (46)
1 grudnia weszło w życie "Zarządzenie Dyrektora TPN z 30 listopada 2004 w sprawie ruchu pieszego, rowerowego, oraz uprawiania narciarstwa na terenie TPN". O fakcie tym dowiedzieliśmy się z lakonicznej notatki agencyjnej. Dyrekcja TPN nie opublikowała dotąd tekstu zarządzenia, jednak wczoraj (2 grudnia) upublicznił go jeden z uczestników forum dyskusyjnego www.topr.com.pl. W zarządzeniu wprowadzono podział na dwa półrocza: od 1 kwietnia do 30 listopada wszystkie formy turystyki można uprawiać tylko "za dnia" -- od świtu do zmierzchu. W drugiej połowie roku nie ma zakazu poruszania się po Parku po zapadnięciu zmroku. Główne zmiany dotyczą turystyki zimowej. Dokument zezwala na uprawianie na terenie Parku turystyki pieszej i narciarskiej na wszystkich znakowanych szlakach (z wyjątkiem trzech wymienionych niżej), niezależnie od pogody i stopnia zagrożenia lawinowego. Turysta musi zdawać sobie sprawę, że to on podejmuje decyzję o wyjściu w góry i on ponosi ew. skutki tej decyzji. Powinien we własnym zakresie przeanalizować komunikaty TPN i TOPR dotyczące pogody i zagrożeń. Ponieważ powyżej linii lasu nie ma zimowego znakowania, zdany jest też na własne siły przy wyborze kierunku marszu: liczy się jego znajomość topografii i umiejętność czytania mapy. Nowe zarządzenie stanowi też, że powyżej górnej granicy lasu wolno się poruszać z "ewentualnym odstępstwem" od przebiegu szlaku letniego, jednak tylko "w najbliższej odległości zapewniającej bezpieczeństwo poruszania się" (czyli mówiąc jaśniej: po tzw. zimowych wariantach szlaków). Trzy szlaki są zamknięte od 1 grudnia do 31 maja: Przełęcz w Grzybowcu -- Wyżnia Kondracka Przełęcz; Dolina Tomanowa -- Chuda Przełączka; Dolina Pięciu Stawów -- Świstówka -- Morskie Oko. Zarządzenie mówi wprawdzie, że są one zamknięte "ze względu na ochronę przyrody", ale zapewne chodzi raczej o zapobieganie częstym na tych szlakach wypadkom. W stosunku do ujawnionego w początku listopada projektu zarządzenia, TPN wycofał się z zimowego zamknięcia szlaków z Hali Gąsienicowej przez Krzyżne do Pięciu Stawów i wschodniej części Orlej Perci. Szczęśliwie nie wprowadzono też w życie zapisu mówiącego o tym, że turyście na nartach wolno poruszać się tylko po oznakowanych szlakach, czyli w warunkach zimy do granicy lasu. To co najważniejsze w nowych przepisach, to pozostawienie turystom wolnej ręki przy podejmowaniu decyzji o wyjściu na zimową wycieczkę. Rozwiązanie to forsował TOPR. Nie bez racji podnoszono argument, że część gości TPN nabrała mylnego przekonania, iż w okresach kiedy nie obowiązują zakazy związane z zagrożeniem lawinowym, wycieczka w góry nie wiąże się z niebezpieczeństwem (a przynajmniej ryzykiem zejścia lawiny). Wiele wskazuje na to, że Dyrekcja TPN nie jest w pełni zadowolona z nowych regulacji. Park nie publikuje tekstu (który powinien ukazać się przed sezonem) , a na stronie www.tpn.pl nie ma żadnych informacji na temat prac nad zarządzeniem, obecnie zaś, już po wejściu w życie nowych przepisów, nie ma o nich nawet wzmianki! W doniesieniu agencyjnym podkreślono, że zarządzenie będzie na razie obowiązywało tylko przez rok -- do 30 listopada 2005. Być może czegoś więcej dowiedzą się uczestnicy spotkania z dyrektorem TPN, Pawłem Skawińskim, i naczelnikiem TOPR, Janem Krzysztofem w sobotę 4 grudnia podczas II Krakowskiego Festiwalu Górskiego (www.wspinanie.pl).
Monika Nyczanka
03.12.2004 DWA DNI W PODLESICACH 12/2004 (46)
W dniach 27 i 28 listopada 2004 odbył się XI Walny Zjazd Delegatów PZA -- tym razem nie w Zakopanem, lecz w skałkach, w Podlesicach, w Zajeździe Jurajskim, dysponującym dużą (i tanią!) bazą hotelową a także pełnym zapleczem konferencyjnym, w tym piękną salą posiedzeń. Obrady zagaił ustępujący prezes, Janusz Onyszkiewicz (zdjęcie). Zjazdy -- powiedział -- są w życiu Związku wydarzeniami szczególnymi. Ten zaś jest szczególnie szczególny. Po pierwsze, z uwagi na nowe miejsce spotkania, po drugie -- na nasze wejście w drugie stulecie organizacyjnego bytu i po trzecie -- z uwagi na kres epoki Hani Wiktorowskiej, która przechodzi na emeryturę, po pełnych 45 latach matkowania w KW i PZA wszystkiemu i wszystkim. Wyrazem uznania i sympatii dla Haneczki było gromkie "Sto lat" i owacja na stojąco.
Obrady plenarne. Władze sportowe (PKS) reprezentował dyr. Tomasz Marcinkowski, natomiast z uwagi na oddalenie od gór nie było nikogo z TPN ani z TOPR. Nie było też ex-prezesa Andrzeja Paczkowskiego -chyba po raz pierwszy w minionym półwieczu. Przewodniczenie obradom powierzono tradycyjnie Leszkowi Dumnickiemu (zdjęcie), w prezydium zasiedli nadto Marek Zierhoffer i Jacek Rusiecki, a jako sekretarz zjazdu -- Ela Fijałkowska. Odczytano listy od Andrzeja Wilczkowskiego, Kazimierza W. Olecha, Ryszarda Gradzińskiego i Stanisława Zierhoffera, minutą ciszy uczczono pamięć tych, którzy w trakcie kadencji odeszli w szczęśliwsze światy. Nastąpił wybór komisji proceduralnych i przewodniczących komisji roboczych. W skład Komisji Matki weszli Andrzej Ciszewski, Michał Kochańczyk, Marek Kujawiński i Artur Paszczak. Ustępujący prezes, Janusz Onyszkiewicz, swe sprawozdanie z przebiegu kadencji ograniczył do kilku węzłowych punktów, po szczegóły odsyłając do wydanej drukiem broszurki. Do sukcesów zaliczył m.in. bujny rozkwit narciarstwa wysokogórskiego, nową siedzibę Związku i KWW w Warszawie oraz renesans "Taternika", który pod sprawną ręką Janusza Kurczaba wrócił do dawnej młodości i stopniowo odzyskuje czytelników.
Komisja Rewizyjna (jej sprawozdanie odczytał Andrzej Piekarczyk) nie dopatrzyła się w pracy Zarządu uchybień, przeciwnie -- jej opinia była bardzo pozytywna, zarówno o poczynaniach całego Zarządu, jak i poszczególnych działaczy. Wysoko oceniono pracę Prezesa, Sekretarza Generalnego, skarbnika w osobie Andrzeja Sobolewskiego, Janusza Kurczaba jako redaktora "Taternika" i Wacława Sonelskiego, kierującego akcją "Wspinaczka -- sport wszystkich dzieci". Za słabszy punkt Komisja Rewizyjna uznała kontakty Związku z mediami, postulując powołanie przy nowym zarządzie funkcji rzecznika prasowego. Udzielenie ustępującemu Zarządowi absolutorium było już tylko formalnością.
W dyskusji nad sprawozdaniami skupiano się na sprawach regulacji i "nadregulacji" prawnych, szkolenia, kursów różnego rodzaju, informacji i propagandy, uwikłania PZA w przewlekłe spory sądowe, ale także na animozjach między poszczególnymi członkami. Jacek Rządkowski i Janusz Majer przedstawili problemy Fundacji im. Jerzego Kukuczki, a Grzegorz Głazek wyniki pracy i plany Centrum Dokumentacji Wysokogórskiej, skupionej na opracowaniu i wydaniu nowoczesnej mapy Karakorum.
Członkowie honorowi. Wobec nieobecności wszystkich trzech kolegów tworzących Kapitułę Członkostw Honorowych i Odznaczeń, Walny Zjazd powołał kapitułę ad hoc, w składzie Jan Serafin (przewodniczący), Bogna Skoczylas, Jerzy Wala i Józef Nyka. Wróciła ona do sprawy sprzed roku, kiedy to na Zjeździe Jubileuszowym w Krakowie przez aklamację obdarzono godnością członków honorowych dużą grupę zasłużonych osób, niebawem okazało się jednak, że Zjazd nie ma quorum i jego uchwały nie mają mocy prawnej. W tej sytuacji obecna Kapituła przedstawiła Walnemu Zjazdowi listę sprzed roku do formalnego zatwierdzenia, co nastąpiło ponownie przez aklamację. Nowymi członkami honorowymi PZA są więc:
Marian Bała
Janusz Baryła
Andrzej Ciszewski
Helga Egger (Austria)
Marek Grochowski
Antoni Gąsiorowski
Antoni Janik
Robert Janik
Bogdan Jankowski
Harish Kapadia (Indie)
Walter Klappacher (Austria)
Stanisław Kuliński
Jerzy Michalski
Barbara Morawska-Nowak
Nazir Sabir (Pakistan)
Maciej Popko
Jan Serafin
Jadwiga Słupska
Jan Słupski
Andrzej Sobolewski
Jan Stryczyński
Juliusz Szumski
Hanna Wiktorowska
Adam Zyzak
Wnioski i nowe władze. Tymczasem Komisja Matka poinformowała, że proponuje na najbliższą kadencję 12-osobowy skład Zarządu i przedstawiła kandydatury. Z sali listę tę rozszerzono o dalsze 6 osób.
W trybie nadzwyczajnym (głosowali wszyscy obecni) Walny Zjazd wypowiedział się na temat pewnego obiegowego terminu z żargonu taternickiego, jak się okazało znanego niemal wszystkim uczestnikom zebrania, i to od wielu lat. Niemal wszyscy też obecni na sali kojarzą go z określonym przezwiskiem osobowym.
Kilka godzin zajęła dyskusja nad wnioskami, które cierpliwie referowała Agnieszka Gajewska. Podczas dawniejszych Zjazdów stosowaliśmy podział na wnioski (wiążące dla Zarządu) i dezyderaty. Spośród dyskutowanych w Podlesicach postulatów, większość kwalifikowała się do kategorii "dezyderaty", szkoda więc, że o tym praktycznym i odciążającym nowy zarząd podziale zapomniano. Większym zainteresowaniem dyskutantów cieszyły się sprawy szkoleniowe i instruktorskie, wspinaczka skałkowa, cyrkulacja informacji w Związku i w środowisku, szersze korzystanie z internetu, poprawa kontaktów z mediami. Alpiniści i wspinacze są od dawna za zniesieniem "kart taternika", natomiast grotołazi chcieliby je utrzymać, m.in. jako certyfikaty pożyteczne w działalności za granicą. W różnych wypowiedziach pośrednio lub bezpośrednio powracał motyw finansów. Z około 25 wniosków, większość została przez delegatów przyjęta, z częścią nowy Zarząd będzie miał sporo kłopotów, zwłaszcza że Zbigniew Skoczylas przypomniał dobry obyczaj rozliczania się ustępującego zarządu z realizacji pakietu otrzymanych do załatwienia wniosków.
Tymczasem Komisja Skrutacyjna podliczyła wyniki wyborów i przedstawiła je zebranym. Wydano 62 karty do głosowania, delegaci oddali 60 głosów ważnych. Określone w ordynacji minimum kwalifikacyjne wynosiło 50% wszystkich głosów, czyli 30. W skład nowego Zarządu PZA weszły następujące osoby (funkcje według ustaleń zebrania konstytuującego):
Janusz Onyszkiewicz (prezes)
Jerzy Natkański (wiceprezes)
Agnieszka Gajewska (wiceprezes)
Rafał Kardaś (skarbnik)
Dariusz Porada (Komisja Szkoleniowa)
Piotr Xięski (wyprawy i unifikacja)
Piotr Drobot (wspinaczka sportowa)
Marcin Bibro (wspinaczka sportowa)
Marek Wierzbowski (Komisja Szkoleniowa)
Hanna Wiktorowska (sekretarz generalny)
Zofia Bachleda (Komisja Narciarstwa Wysokogórskiego)
Komisja Rewizyjna:
Leszek Cichy
Andrzej Kłos
Jerzy Tillak
Stanisław Misztal
Jan Serafin
Sąd Koleżeński
Janusz Fereński
Ryszard Kowalewski
Bogdan Jankowski
Janusz Majer
Marek Grochowski
Ponieważ w głosowaniu na członków zarządu wymagane minimum głosów (30) uzyskało tylko 11 osób, na propozycję Artura Paszczaka przeprowadzono wyborczą "dogrywkę", która niestety też nie wyłoniła dwunastego członka zarządu.
Kilka uwag na gorąco. Przysłuchując się uważnie dyskusjom na sali obrad, odnosiliśmy wrażenie, że głównymi dyscyplinami w PZA są taternictwo jaskiniowe, narciarstwo wysokogórskie i wspinaczka sportowa. Jest faktem, że na tych polach mamy znaczne sukcesy, nie ulega jednak kwestii, że byłoby się też czym pochwalić w górach świata, szczególnie w kategorii big wall climbing. Tymczasem taternictwo i alpinizm nie przewijały się przez obrady, o wyprawach -- które kiedyś były głównymi tematami dysput zjazdowych -- na sali obrad nie rozmawiano w ogóle. Nie muśnięto uwagą takich kwestii, jak strategia rozwoju polskiego alpinizmu, jak program naszej dalszej obecności w górach Azji Centralnej i w innych wysokich pasmach, jak zaniedbanie wciąż możliwej w Azji działalności eksploracyjnej, jak niska skuteczność starań zmierzających do tworzenia kadr wyprawowych, na co w ostatnich latach tak wielki nacisk kładą kraje alpejskie. Czeka na dyskusję i realne posunięcia sprawa nowoczesnego i całościowego przewodnika wspinaczkowego po Tatrach, szczególnie Polskich, gdzie tomiki WHP mają wartość już tylko historyczną. Przydałaby się koordynacja poczynań licznych stron internetowych i czasopism klubowych, a także wydelegowanie kogoś do współpracy ze stronami www za granicą. Takich na prawdę istotnych tematów jest wiele, na Zjeździe przegrywały one jednak z pochłaniającymi cenny czas sprawami bieżącymi, a także z interesami grup a nawet osobistymi zadrami członków klubów, dla całej społeczności wysokogórskiej nie mającymi większego znaczenia. Faktem jest też jednak, że godzin na zjazdach jest zawsze zbyt mało, co w przyszłości warto by może w jakiś sposób rozwiązać, np. drogą przedzjazdowych debat, przygotowujących przemyślenia i wnioski na dni zjazdowe.
Byliśmy przeciwni organizowaniu zjazdu w skałkach, okazało się jednak, że wybór nowego miejsca był trafny i szczęśliwy. Frekwencja była nadspodziewanie duża, nas seniorów cieszył młody wiek większości delegatów, miły był nam też jednak widok siwych głów kolegów 60+ (a zjechało się ich kilkunastu), z uwagą wsłuchujących się w dyskusje, a nawet w nich -- jak kol. kol. Morawska-Nowak, Serafin, Janas, Wala, Sobolewski, Kuś czy oboje Skoczylasowie -- efektywnie uczestniczących. Wśród seniorów byli dawni prezesi KW, Leszek Łącki (1963-65) i Toni Janik (1963-69), wiceprezesi Stanisław Kuliński i Zbigniew Skoczylas, wreszcie sekretarze generalni, prof. Jan Kowalczyk (1963-69) i Andrzej Kuś (1969-72). Do "rodzinnej" fotografii ustawiło się przeszło 80 osób (zdjęcie) -- co najmniej kilkanaście zajętych było fotografowaniem. To daje pojęcie o frekwencji. Za trzy lata następny walny zjazd -- oby znowu z naszym udziałem.
Józef Nyka
01.12.2004 HISZPAŃSKIE DROGI 12/2004 (46)
Hiszpanie należą od paru lat do nacji najaktywniejszych w górach wysokich. Josep Paytubi przysłał nam rocznik Federación Espańola de Deportes de Montańya y Escalada (Annuario FEDME 2003), zawierający wybór sukcesów hiszpańskich sprzed roku, przedstawionych przez specjalne Jury do nagrodzenia hiszpańskim Złotym Czekanem (Piolet de Oro). Krótkie raporty ilustrowane są zdjęciami ścian i uproszczonymi schematami dróg. Selekcja obejmuje: wejścia na Pico Azara i Cerro Bravo w grupie Fitz Roya; zimową łańcuchówkę 3 ścian w cyrku Gavarnie; kuluar pn.-wsch. Drus; nową drogę na Rurec (5080 m) w Cordillera Blanca (850 m, 7a, A4); zjazd na nartach pd.-wsch. ścianą Artesonraju (6100 m); wejście pn. ścianą Huaguruncho (5780 m) w Cordillera Central; wspinaczki w Namibii drogami 300-500 m o trudnościach do 7a+; nową drogę na ścianie El Gigante w Meksyku (50 wyciągów, 6b, A3+, zdjęcie); powtórzenie drogi słoweńskiej na Trango Nameless Tower; przejście drogi El Ninio na El Capitanie (950 m, 8a+). Do najciekawszych należy opis nowej drogi o nazwie "Hidrofilia", poprowadzonej w sierpniu przez Cecilię Buil i Brazylijkę Robertę Nunes. Droga ma 31 wyciągów i ocenę VI, 6c+/7a, A2+. Jest jednym z najświetniejszych sukcesów alpinizmu czysto kobiecego ostatnich lat.
Dużo miejsca rocznik poświęca różnego rodzaju zawodom wspinaczkowym, w których młodzi Hiszpanie też zajmują wysokie miejsca.
01.12.2004 NA SŁOWACJI WRE PRACA 12/2004 (46)
Słowackie środki masowego przekazu obszernie informują o postępie prac przy usuwaniu skutków katastrofalnej wichury, która spustoszyła południowe podnóża Tatr. Cały ubiegły tydzień oczyszczano drogi i linie kolejowe. Dzieci miały dodatkowe ferie. W sobotę, 27 listopada premier Mikuláš Dzurinda odwiedził kolejarzy pracujących przy naprawie linii kolejki elektrycznej z Popradu do Starego Smokowca. Przywrócono już ruch na odcinku Poprad -- stacja Pod Lesom. Po 9 dniach przerwy, w niedzielę 28 listopada do domów i hoteli w Podbańskiej popłynął prąd elektryczny (uszkodzona była linia i transformator). Wciąż nieprzejezdna jest szosa ze Starego Smokowca na Siodełko. W Wyżnich Hagach straty wyrządzone przez wichurę w samej miejscowości oszacowano na 13 mln koron, w Tatrzańskiej Polance na 50 milionów. Słowacy liczą na uzyskanie pomocy finansowej ze środków unijnych. Na łamach prasy toczy się już dyskusja na temat kierunku działań. Koła biznesowe, które od dawna domagały się większej swobody w inwestowaniu na obrzeżu TANAP, deklarują pomoc w likwidacji skutków huraganu w zamian za zgodę na budowę nowych hoteli i urządzeń narciarskich. O konieczności modernizacji ośrodków pod Tatrami i inwestycjach narciarskich mówił też w ubiegłym tygodniu słowacki minister gospodarki, Pavol Rusko. Z kolei radykalni ochroniarze postulują, by w ogóle nie usuwać wiatrołomów, pozostawiając wolną rękę przyrodzie. Mimo ciężkiej sytuacji w regionie, w ostatnią sobotę w Szczyrbskim Jeziorze zainaugurowano sezon narciarski. Około 500 osób skorzystało z bezpłatnych wyciągów i 80-centymetrowej warstwy śniegu. Otwarcia dokonał sam prezydent Ivan Gašparovie`. Zapewniano zimowych gości, że na ich przyjazd wszystko będzie gotowe. Dwa ostatnie sezony zimowe u podnóża Tatr Słowackich były zdecydowanie słabsze, niż się spodziewano. W tym roku już wczesną jesienią zapowiadano obniżki cen karnetów oraz darmowe parkingi dla narciarzy. Kłopoty z usuwaniem skutków huragany raczej nie poprawią sytuacji...
Monika Nyczanka