GS/0000 STANISLAW JULIAN ZIERHOFFER 03/2013
[Stanislaw Zierhoffer]
Stanislaw Zierhoffer – sympozjum hindukuskie w Krakowie. Fot. Janusz Maczka
Urodzil sie we Lwowie 2 listopada 1925 r. jako syn Malgorzaty Schellenberg i prof. Augusta Zierhoffera, geografa i geologa a takze taternika. Dziecinstwo i mlodosc spedzil w tym miescie, gdzie zdal mature. Studia odbyl na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Poznanskiego, w r. 1950 byl absolwentem i asystentem tej uczelni. Wyspecjalizowal sie w promieniolecznictwie, w jednym z nekrologow czytamy, ze byl "wspoltworca poznanskiej szkoly radiologii". Wiele lat pracowal w Szpitalu Miejskim im. Jozefa Strusia. Zona Maria z d. Splawa-Neyman, syn Marek i corka Krystyna.
Turystyke gorska uprawial glownie z bratem Karolem (ur. 1924), pozniejszym profesorem filologii, dorobil sie nawet srebrnej odznaki GOT (Karol brazowej). W czerwcu 1949 obaj wstapili do PTT. Wspinaczki rozpoczeli w lecie 1950 roku. Do KW zostali przyjeci 10 grudnia, z przydzialem do Kola Zakopianskiego i z rekomendacja Ryszarda W. Schramma i Jerzego Mitkiewicza (legitymacja KW z data 13 VI 1951). W Tatrach Staszek nalezal do "poznanskiej paczki" a jego czestym partnerem byl zmarly niedawno Jan Stryczynski (GS 06/10). Ma w Tatrach kilka nowych drog i wartosciowych powtorzen (jak filar Puskasa Czarnego Szczytu w 1961), ale jego prawdziwym zywiolem byla zima. Oto kilka z jego pierwszych przejsc zimowych: pn. sciana Zabiego Szczytu Wyzniego 4–5 III 1957, gran Tatr Polskich od Zabiej Czuby do Woloszyna 7–14 III 1957, wsch. sciana Mniszka 27–28 XII 1957, prawy filar wsch. sciany Zadniej Baszty (6–7 IV 1959), pd. filar Smoczego Szczytu droga Ostrowskiego (16 IV 1959), Terianska Przelecz Niznia z Dol. Hlinskiej (12 III 1960), pn. zebro Skrajnej Kapalkowej Czuby (12 IV 1967). W latach 50. wspinal sie tez w Karkonoszach i w Sokolikach, gdzie przewodniki notuja jego warianty. Z przejsc alpejskich Staszka przypomnijmy srodek pn. sciany Triglavu (26 VIII 1964), pn. sciane Les Courtes (29 VII 1967) czy pn. sciane Pointe du Domino (3 VII 1977, II przejscie). W Kaukazie 21 sierpnia 1958 i 22 lipca 1959 r. wszedl na oba szczyty Elbrusu (5621, 5633 m), takze na Pik Wolnej Hiszpanii (4200 m, 24 VIII 1958) i Pik Szczurowskiego (4269, 28 VII 1959). Wyjazd w r. 1972 zaowocowal wejsciem na Bzeduch (24 VII) oraz nowa droga 1200-metrowa pd. sciana Szcheldy II Zachodniej (4300 m, 4–6 VIII). W r. 1965 byl czlonkiem poznanskiej wyprawy na Spitsbergen – przywiozl z niej 8 pierwszych wejsc na szczyty i 10 pierwszych wejsc polskich (szczegoly "Taternik" 3–4/1965 s.82).
[Kunyang Chhish 1971]
Kunyang Chhish 1971. Od lewej: Eugeniusz Chrobak, Ryszard Szafirski, Andrzej Heinrich, Jerzy Michalski, Jan Stryczynski (odmrozone stopy w bandazach), Stanislaw Zierhoffer, Krzysztof Cielecki, Andrzej Kus i Bogdan Jankowski. Zdjecie ze zbiorow A. Kusia
W r. 1960 byl lekarzem I Polskiej Wyprawy w Hindukusz a przy tym zdobywca Noszaka (7492 m, II wejscie, 27 VIII 1960) i Rakhe Daroz (5685 m, I wejscie, 5 IX 1960). W 1962 kierowal II Polska Wyprawa w Hindukusz. Uczestniczyl w pierwszych wejsciach na wybitne szczyty Kohe Nadir Shach (6815 m, 29 VIII, jako drugi zespol) i Kohe Mandaras (6631 m, 4 IX). Zima 1969 r. wspinal sie na rozleglej pn. scianie Dzebel Ajui (3382 m) w marokanskim Atlasie (wyprawa KP KW). Dokonal jej pierwszych przejsc zimowych droga w linii Kuluaru Centralnego (28 II), droga Boneta (2 III) i nowa droga pn. sciana wsch. wierzcholka (12 III). W 1971 byl zastepca kierownika wyprawy w Karakorum, zakonczonej jednym z najwiekszych sukcesow alpinizmu polskiego – pierwszym wejsciem na dziewiczy Kunyang Chhish (7852 m). W 1976 kierowal poznanska wyprawa w Cordillera Blanca, ktorej celem bylo udane pierwsze przejscie wsch. sciany Huandoy Norte (6395 m). W r. 1979 zwiedzil gory Nowej Gwinei. Jak wspomina Marek, jeszcze w wieku 70 lat pokonywal w Tatrach drogi do skrajnie trudnych wlacznie.
Z natury "czlowiek zyczliwy ludziom", od mlodosci angazowal sie spolecznie. Juz w Kole Poznansko-Pomorskim KW byl czlonkiem Komisji Rewizyjnej. Urzad prezesa Kola Poznanskiego i KWP pelnil w latach 1956–57 i 1975–79, w dwu kadencjach funkcje wiceprezesa. Zywo udzielal sie w pracach ZG KW i Zarzadu PZA. Jako niekwestionowany – obok Boleslawa Chwascinskiego – autorytet ideowy srodowiska, powolywany byl w sklad organow dyscyplinarnych. Przewodniczac Sadowi Kolezenskiemu, w l. 1981–82 prowadzil m.in. glosna sprawe Korosadowicz contra Chwascinski (GS 07/12). Od ok. 1980 r. stal sie oddanym dzialaczem "Solidarnosci". Jeden z jego wspolpracownikow napisal, ze "bez Zierhoffera nie byloby pierwszej Solidarnosci poznanskiej" i ze "jego mieszkanie przy ul. Spornej bylo przez cale lata 80-te waznym punktem na mapie poznanskiej konspiracji". Mial zreszta konspiracyjne doswiadczenie z wojennego podziemia. Pelnil tez funkcje przedstawiciela Komitetu Helsinskiego w Poznaniu. Jako alpinista ekspedycyjny interesowal sie zabezpieczeniem medycznym, ale takze ogolna logistyka wypraw. Na pamietnym sympozjum hindukuskim w Krakowie referowal problemy organizcyjne wypraw. Pisywal niewiele, m.in. w "Taterniku", do ksiazki "Ostatni atak na Kunyang Chhish" (1973, po niemiecku 1977) napisal rozdzial "Starem do serca Azji". Byl czlonkiem honorowym KW Poznan, od r. 1986 czlonkiem honorowym PZA. Mial liczne odznaczenia klubowe i panstwowe, w tym, po wyprawie na Kunyang Chhish, Zloty Medal za Wybitne Osiagniecia Sportowe. Za zaslugi dla polskiego taternictwa i alpinizmu, decyzja Prezydenta RP z 9 grudnia 2003, zostal odznaczony Krzyzem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Na zebraniach i walnych zjazdach jego zawsze wywazony i spokojny glos zamykal zwykle dyskusje. Przez wiekszosc zycia niosl pomoc innym, los nie oszczedzil mu jednak na koncu choroby i bolu. Zmarl 22 marca 2013 roku i spoczal na cmentarzu Junikowskim. Niech mu – lwowiakowi z pochodzenia – poznanska ziemia lekka bedzie!
Do Majki, Krysi i Marka kierujemy w imieniu Senioratu KW slowa najszczerszego zalu i wspolczucia.
Jozef Nyka
Literatura: Haslo Zierhoffer Stanislaw, "Wielka Encyklopedia Tatrzanska", 1995, s.1415. – Mieczyslaw Rozek: Zierhoffer Stanislaw, "Klub Wysokogorski w Poznaniu 1950–2000" s. 205, takze hasla "Zierhoffer Ewa", "Zierhoffer Marek" i "Zierhoffer Maria". Do "Taternika" wspomnienie przygotowuje bliski przyjaciel Zmarlego, Antoni Gasiorowski, ktory zechcial tez przejrzec krytycznie nasze pozegnanie.
GS/0000 PIRENEJE OD MORZA DO MORZA 03/2013
W czerwcu i lipcu 2011 odbylem piesza wedrowke wzdluz Pirenejow. Szedlem z Cabo Higuer nad Atlantykiem do Cap de Creus nad Morzem Srodziemnym – 750-kilometrowym szlakiem gorskim o nazwie GR11. Trasa jest w miare dobrze oznaczona, bialo-czerwonymi znakami. Przez pierwsze ok. 100 km drozki lub sciezki wioda przez dosc plaskie lasy i laki, a letnia pogoda pozostawia wiele do zyczenia. Pozniej zaczyna sie robic pagorkowato a sciezki staja sie coraz wezsze. Srodkowe 400–500 km jest juz mocno podobne do Tatr. I wreszcie ostatnie ok. 100 km znow lagodnieje i staje sie zielone, jest tu jednak duzo bardziej sucho niz na zachodzie. Na wyprawe wybralem sie samotnie. Przez 2 i pol tygodnia tak tez pozostalo, natomiast ostatnie 11 dni szedlem z napotkanym w jednym ze schronisk Baskiem, Aitorem. Podobnie jak ja, zdazal do konca trasy, mielismy tez podobny styl i tempo marszu. Co do noclegow, to wiekszosc odbylem w namiocie, czesc na dziko, czesc przy schroniskach lub na polach namiotowych. Kilka nocy spedzilem w schroniskach, zarowno tych bardziej hotelowych, jak i takich bez personelu i sanitariatow. Szczytow na trasie nie bylo, szlak prowadzil glownie dolinami i codziennie trzeba bylo pokonac 2–3 przelecze, ktore byly najwyzszymi punktami. Kulminacje mojej dlugiej drogi stanowil Pic Superior de la Vaca o wysokosci 2854 m. Najwazniejsza jednak w calej wyprawie liczba jest suma podejsc i oczywiscie zejsc, ktora wynosi ok. 34 750 m, co dalo mi srednio 1200 m w gore i w dol codziennie. Dodam, ze nie mialem zadnego dnia odpoczynku, choc zrobilem sobie kilka lzejszych dni po ok. 10–15 km. Droga GR11 jest zwykle przebywana etapami, przejscia od morza do morza nie sa czeste. Calosc przejscia wiaze sie z duzym wysilkem ale jest przezyciem naprawde niezapomnianym.
Piotr Hadowski
[Piotr Hadowski]
W drodze
[Piotr Hadowski]
Piotrek (z prawej) z Baskiem Aitorem
GS/0000 BOLESNE ZWYCIESTWO 03/2013
W poprzednim numerze wiadomosc o naszej zimowej wyprawie na Broad Peak (GS 02/13) zakonczylismy na probie wejscia na szczyt 16 i 17 lutego i gotowosci do finalnego ataku. Kolejny szturm powiodl sie i 5 marca w godz. 17.30–18 na dziewiczym zimowo 8-tysieczniku staneli Adam Bielecki i Artur Malek oraz, jako druga dwojka, Maciej Berbeka z Tomaszem Kowalskim. Dla 59-letniego Macka byl to trzeci 8-tysiecznik zdobyty zima a zarazem wyrownanie rachunkow z Broad Peakiem, ktoremu 25 lat wczesniej, 6 marca 1988 – co za zbieznosc dat! – wyrwal pierwsze zimowe wejscie na przedwierzcholek 8035 m. Krajowa TV w dzienniku poludniowym oglosila sukces i polaczyla sie z Krzysztofem Wielickim. W rozmowie z nim uderzyl nas niepokoj Krzysia – zrozumielismy, ze sukces jest, ale sprawy wcale nie maja sie dobrze. Jak sie okazalo, schodzono indywidualnie. Bielecki dotarl do obozu IV o godz. 22:10, Malek o 2 w nocy, natomiast Berbeka i Kowalski zagineli bez sladu. Tomasz juz w rejonie P. 8035 m alarmowal baze, ze z trudem oddycha i jego sily sie koncza. Warunki byly ciezkie i final biwaku na 7900 m w stanie wyczerpania, a moze i obrzeku pluc, byl latwy do przewidzenia. Nocny dramat rozegral sie w okolicy przeleczy, w tym samym rejonie, w ktorym 28 i 29 lipca 1975 r. stracili zycie Marek Kesicki, Bogdan Nowaczyk i Andrzej Sikorski – rowniez po spektakularnym sukcesie. Mlodszy brat Macka Berbeki, Jacek, przystapil do organizacji wyprawy pogrzebowej na Broad Peak. (jn)
[Maciek Berbeka, Alek Lwow]
Marzec 1988 – powrot z Karakorum, po wejsciu na przedwierzcholek Broad Peaka. Maciek Berbeka z synem i Alek Lwow. Fot. Jozef Nyka
GS/0000 40. ROCZNICA SMIERCI ANDRZEJA MROZA 03/2013
19 lipca 1972 r. w zejsciu z Aiguille Noire de Peuterey zginal utalentowany polski alpinista, od kilku lat mieszkajacy we Francji, Andrzej Mroz. W 40. rocznice jego smierci rodzina i znajomi urzadzili male spotkanie. 17 lipca zapalilismy swieczke na Symbolicznym Cmentarzu pod Osterwa w Tatrach a 19 lipca przyjechalismy do Courmayeur i podeszlismy pod czolo lodowca Brenva, w ktorym, przypuszczalnie, Andrzej znalazl swoj grob (ciala nie odszukano). Rowniez tam, na morenie, zapalilismy swieczke, a potem w wiosce Peuterey spotkalismy sie przy starej kapliczce, gdzie znajduja sie, podobnie jak pod Osterwa, pamiatkowe tabliczki alpinistow, ktorzy zgineli w Alpach, w tym tabliczka Andrzeja. Nazajutrz wyszlismy nad wschodnie stoki nad lodowcem Brenva, skad jest piekny i grozny widok na lodowiec i na wschodnia sciane Aiguille Noire. W uroczystosciach udzial wzieli: Irene Mroz (wdowa), Krzysztof Mroz (syn), Maciej Wlodek z corka Matylda, a ponadto – w czesci tatrzanskiej – Piotr Wojciechowski i kuzynka Andrzeja, pani Wanda Koziarska z corka, a w czesci alpejskiej przyjaciele Andrzeja z Francji, Grazyna i Jan Daniszowie.
Przy okazji chcialbym poinformowac, ze na zlecenie rodzicow Andrzeja, Ireny i Krzysztofa Mrozow, moja corka, Ludwika, dziennikarka, napisala ksiazke o Andrzeju. Niewielka ksiazka, zawierajaca liczne zdjecia, powstala na podstawie opowiesci znajomych i licznych listow. Tekst ukaze sie w jezykach polskim i francuskim. Ze wzgledu na klopoty z przekladem, prace nad ksiazka przedluzaja sie, mamy jednak nadzieje ze bedzie gotowa przed latem. Dystrybucja nalezy do pp. Mrozow, nie bardzo tez wiadomo, czy oprocz egzemplarzy, ktore otrzymaja przyjaciele i znajomi, ksiazke bedzie mozna kupic.
Maciej Wlodek
[Andrzej Mroz]
Musialem sam sobie zapozowac na szczycie Nordenskjoldfjellet – Andrzej Mroz, Spitsbergen
GS/0000 ZAPOMNIANA KATASTROFA LOTNICZA 03/2013
W r. 2011 ukazala sie drukiem obszerna monografia Zuberca. Na jej kartach ocalono od zapomnienia wiele interesujacych zdarzen. Jednym z nich jest nieznany wypadek lotniczy z 28 marca 1942 roku. Samolot JU 52/3m wiozacy grupe lotnikow niemieckich na urlop z Ukrainy do Wiednia nad Tatrami natrafil na burze sniezna. Pokryta lodem maszyna stracila sterownosc i spadla na wysokosci ok. 1800 m, w masywie Salatynskiego lub Brestowej. Huk samolotu slyszeli swiadkowie z okolic Zwierowki. Sposrod 11 pasazerow 1 zginal na miejscu, a pozostali odniesli lzejsze lub ciezsze obrazenia. Samolot nie zostal calkiem rozbity (byc moze dzieki grubej warstwie sniegu), a rany u ludzi spowodowaly glownie ciezkie bagaze, wiezione w kabinie. Dowodca wyslal najmniej poszkodowanego telegrafiste po pomoc, ten jednak dotarl do Zuberca dopiero nastepnego dnia o godz. 11. W tym czasie zdesperowany dowodca zszedl sam w dol i zaalarmowal lesniczego Jozefa Cervena na Brestowej. Ze schroniska na Zwierowce ruszyla 4-osobowa grupa z chatarem Stefanem Sroba na czele. W glebokim sniegu brneli oni do miejsca wypadku przez 3 godziny (na szczescie natrafili na slady schodzacych w dol). Rozpoczeli udzielanie pierwszej pomocy. W tym czasie dotarla wieksza grupa ratownicza z Zuberca. Rannych przenoszono do chatki mysliwskiej oddalonej 1 godzine drogi od miejsca katastrofy, aby ochronic ich przed bardzo silnym mrozem. Mimo to trzy dalsze osoby zmarly z ran i wychlodzenia. Z chatki trwal potem transport poszkodowanych w dol, na Zwierowke, gdzie przybyly karetki i niemieccy lekarze. Stad stopniowo przewozono ich do szpitala w Ruzomberku. Ciekawe byly losy samej maszyny – zostala niedlugo potem rozebrana przez niemieckich mechanikow i w czesciach zniesiona w dol. Dziwne to, ale o wypadku nie bylo sladu w literaturze tatrzanskiej.
Monika Nyczanka
[Andrzej Mroz]
Masyw Salatynskiego Wierchu ze Zwierowki. Po lewej Spalona. Fot. Jozef Nyka
GS/0000 MAIL SPOZA WODY 03/2013
Swieta Wielkanocne spedzilismy w West Virginii. Sobota byla pogodna i caly bozy dzien wspinalismy sie w sloncu. W nocy przyjechal z Chicago Jacek Czyz. Poniewaz w niedziele padalo, mielismy przymusowy "dzien barowy", czyli pogawedki na wiadome, tj. wspinaczkowe tematy. Jacka mozna sluchac godzinami. Wiadomosci – dobrych i zlych – nazbieralo sie sporo: Broad Peak, nowy "Taternik", zgon Staszka Zierhoffera. Ze swiatowych slaw odszedl Wallace George Lowe, ostatni survivor zespolu Hunta z wyprawy na Everest w r. 1953. Urodzil sie 15 stycznia 1924, zmarl 20 marca 2013. W Szwajcarii zmarl w wieku 86 lat Jurg Marmet, ktory wslawil sie drugim wejsciem na Everest, w dniu 23 maja 1956 roku. Byl tez jednym z pionierow szwajcarskiego ratownictwa z powietrza. Ostatni zeszyt kanadyjskiego pisma "Gripped" (2–3/2013, 15 lat istnienia) zdobi okladka z podwojnym polskim akcentem: na zdjeciu autorstwa Wiktora Skupinskiego (syna "Maharadzy") widzimy Rafala Slawinskiego (syna "Negra"), robiacego skalna droge "Yamabushi" (5.13a). W numerze pozegnanie Patricka Edlingera z waznymi informacjami, m.in. z USA. Autorem jest Timy Fairfield (ss. 14–15). Zaczyna sie sezon w Himalajach. Na SW scianie Everestu nowe drogi planuja Simone Moro i Ueli Steck oraz Aleksiej Bolotow i Denis Urubko. Ze swego ciekawego projektu na scianie Kangchung wycofali sie Sokolow i Kirikow, ktorzy nie zebrali sumy wystarczajacej na realizacje przedsiewziecia.
Rudaw Janowic
GS/0000 MISCELLANEA 03/2013