GS/0000 JUBILEUSZE GIERLACHU 2004–05 07/2004
[Johann Still]
Przewodnik Johann Still.
Fot. Karl Divald, 1876
Organ ŠL TANAP "Tatry" 3/2004 przynosi artykuł Juraja Pacla "Jubilejúci Gerlachovský štít", poświęcony 170. rocznicy spornego wejścia Johanna Stilla, 150. rocznicy równie wątpliwego wejścia Bośniackiego i ks. Grzegorzka, 130. rocznicy – już nie kontrowersyjnego – sukcesu Móra Déchyego, wreszcie stuleciu premiery zimowej w styczniu 1905 roku. Autor nie zapomina też o mniej pamiętnym ale równie doniosłym jubileuszu: przyszłorocznej okrągłej "setce" pierwszego przejścia tzw. Martinki, dokonanego przez późniejszego profesora i dysydenta w czasach hitleryzmu, Alfreda Martina. Wejście to było pierwszą w Tatrach tych rozmiarów wspinaczką samotną, w dodatku połączoną z pierwszym pełnym trawersowaniem masywu wzdłuż osi N-S. Juraj Pacl przypomina też, iż w tym roku stuknie 80 lat drodze Grósza środkiem zachodniej ściany i 70 lat drodze Gnojka i Sawickiego (Jaśka, bo byli też Ludomir i Jerzy) na ścianie pd.-zach., w przyszłym zaś – 130 lat od odkrycia drogi przez Batyżowiecką Próbę. To nic, że Still jako datę wejścia podawał też rok 1847 – obfitość okrągłych jubileuszy i tak niezwykła!
Artykuł Juraja Pacla, zasłużonego naukowca i publicysty słowackiego (zob. hasło w WET), jest dobrze udokumentowany i wnosi pewne nowe szczegóły, także do pomiarów wysokości wierzchołków w północnej grani. Jest w nim również parę pominięć, głównie spowodowanych małymi rozmiarami tekstu. Wymieniając historyków zajmujących się dziejami Gierlachu autor nie wspomina Ivana Houdka (m.in. "Krásy Slovenska" 3–4/1989), a ze strony polskiej – dra Bolesława Chwaścińskiego, którego argumenty zdecydowały o zmianie stanowiska Paryskiego w kwestii wejścia Stilla. Przypomnijmy, że w tej sprawie WHP był w swym przewodniku tak samo stanowczy, jak w małej "Encyklopedii tatrzańskiej": "Rzekome wejście Johanna Stilla i towarzyszy w r. 1834 w ogóle nie miało miejsca" – pisał w t.12 (1965 s. 75). Cytowane w artykule twierdzenie, że Bośniacki i Grzegorzek opublikowali listę roślin górskich, jakie w r. 1855 znaleźli na Gierlachu, nie ma pokrycia w faktach: wspólnie nie ogłosili oni żadnego materiału, a ks. Grzegorzek w swoich wykazach florystycznych nazwy Gierlach nie wymienia ani razu. Rzekomy "botanik" Zygmunt Bośniacki miał w r. 1855 18 lat i nie był nawet studentem.
Pisząc z uznaniem o "Martince", czasopismo "Tatry" przy nazwisku prof. Martina w miejsce roku śmierci wstawia znak zapytania (?). Uzupełnijmy i ten brak, zwłaszcza że również "Wielka encyklopedia tatrzańska" ma tu lukę: prof. Alfred Martin zmarł w zapomnieniu wiosną 1979 r. (minęło właśnie 25-lecie zgonu!), a w swoim pełnym szczegółów, niestety zaginionym, "Tourenbuch" wylicza jako pozycje 196–202 poszczególne szczyty w drodze na Gierlach, notuje też biwak i zejście starą drogą przez Kocioł. Przy okazji dorzućmy przeoczone w artykule nazwisko innego słowackiego historyka taternictwa, Stanislava Samuhela, który kilka lat pracował nad książką o eksploracji Gierlachu, a swoimi wcześniejszymi wspinaczkami (WHP 1642, 1679, 1691, 1700, 1704) sam przyczynił się do wzbogacenia jego dziejów. Pilnie gromadząc materiały, ok. r. 1985 widywał się w tej sprawie z niżej podpisanym i z prof. Maciejem Popką, korespondował też z drem Chwaścińskim. Szkoda, że pracy nie zdążył doprowadzić do końca.
[Gierlach]
Gierlach ze Sławkowskiego. Fot. J. Sternicki
Z naszej strony jubileusze Gierlachu 2004–2005 uczciliśmy wydaniem zeszytu 15 "Biblioteczki Historycznej GS" z pierwszym polskim (po 100 latach!) tłumaczeniem artykułu Chmielowskiego o zimowym wejściu na ten szczyt. Do sprawy pionierskich wejść wrócimy być może, gdyż są tu wątki dotąd nietknięte i sporo jeszcze czeka niespodzianek.
Józef Nyka
GS/0000 WŁODZIMIERZ RECZEK 1911–2004 07/2004
Niezależnie od politycznych sentymentów i resentymentów, prasa ciepło pożegnała działacza sportowego i turystycznego lat PRL, Włodzimierza Reczka. Urodzony 24 lutego 1911, prawnik z wykształcenia (UJ), dr Reczek – mimo iż taternikiem był niedzielnym – wpisał się także do kroniki alpinizmu polskiego. Taternictwo uprawiał – jak sam wspominał – w latach krakowskich. Należał do PTT, w kwietniu 1947 r. został wybrany jego II wiceprezesem. W grudniu 1950 był jednym z realizatorów połączenia PTK i PTT, a następnie w latach 1950–54 prezesem PTTK. Rekordowo długo, bo przez 21 lat (1952–1973), kierował resortem kultury fizycznej: GKKF i GKKFiT. Giętki polityk, zdołał przetrzymać – jak żartem mówił – "kult jednostki, Październik i Grudzień". Już jako szef PTTK przyznawał w rozmowach, że alpinizm w tej strukturze nie ma większej przyszłości. W końcu czerwca 1954 z jego osobistym udziałem odbyła się Narada Aktywu Wysokogórskiego na Polanie Chochołowskiej, w której wyniku powstała Sekcja Alpinizmu ZG PTTK z uprawnieniami Sekcji GKKF. W r. 1956 akceptował dążenia do odrodzenia KW w oparciu o pion sportu, co stało się ciałem 9 grudnia tego roku. Na okres jego rządów w resorcie przypada start polskiego alpinizmu w góry Azji Wysokiej (Hindukusz, Karakorum, Pamir) i nasze pierwsze po wojnie wielkie sukcesy. Opublikował kilka prac o tematyce sportowej, za swoje "kochane dziecko" uważał Muzeum Sportu. Pamiętał też o alpinizmie jako rektor katowickiej AWF (1974–80). W sferach wysokogórskich miał licznych znajomych i przyjaciół. Zmarł 28 marca 2004 r. w Katowicach. (jn)
[Xxxx Xxxxxxx]
Nad Morskim Okiem. Od lewej: Włodzimierz Reczek, Jerzy Ustupski i Czesław Łapiński. Fot. Tadeusz Olszewski
GS/0000 KARAKORUM VERTICAL 07/2004
W GS 06/04 wspomnieliśmy o coraz żywszym zainteresowaniu skalnymi formacjami Karakorum. Do podanych tam zapowiedzi dorzucamy dalsze. I tak w gniazdo Shipton Spire (5850 m) wyjechała grupa wspinaczy bułgarskich w składzie Dimityr Cołow, Milkana Rusewa, Stanimir Zeljazkow, Stanislaw Dimitrow-Małkija i Strachił Geszow Luke. Celem jest nowa droga, przypuszczalnie systemem rys 60 m na prawo od drogi Mauro Bolego "Bubu". Na Amin Brakk, gdzie działa w tym sezonie kilka ekip, dwójka Czechów zaplanowała wejście stylem alpejskim ścianą zachodnią, druga zaś – ścianą południowo-wschodnią, co dla tego zespołu ma być zaprawą przed jesiennym wyjazdem na Talung Peak. Słoweńcy Matjaž Jeran (kierownik), Matevž Kunšič i Urša Rebec odlecieli 16 lipca do Pakistanu z zamiarem odhaczenia jednej z dróg na Nameless Trango Tower (6251 m). Zachodni filar Nameless Tower atakuje samotnie Hiszpan Adolfo Medinabeitia, znany z innych wielkich realizacji. Piękna Arceli Segarra i Héctor Ponce próbują odhaczyć drogę słoweńską na tejże turni, zaś zespół koreański kończy drogę napoczętą rok temu. 1 sierpnia z Lublany odlatują Klemen Mali, Miha Valič i Tomaž Jakofčič z zamiarem poprowadzenia nowej drogi pd. ścianą Great Trango (6287 m). Rosjanie, mimo słabej pogody, uporali się ze swoim zadaniem w 22 dni (11 dni "obrabotki" i 11 w ścianie). Na szczycie Amin Brakk stanęli – w końcówce wariantem czeskim – 19 lipca. Trudności ocenili na A3, 6A. W dniu 21 lipca niełatwy (brak otwartego pionu) skok typu BASE wykonał z wysokości 5500 m kierownik wyprawy, Walerij Rozow. Faza wolnego lotu trwała 30 sekund. Wyprawy sportowe mniej dbają o kontakty z mediami, toteż na ich wyniki będziemy musieli poczekać.
GS/0000 KARAKORUM – POŁOWA SEZONU 07/2004
Lipiec był kiepski w Tatrach, był też zły w górach Azji Centralnej. W Karakorum ciągłe niepogody skłoniły do odwrotu kilka wypraw, innym mocno zaburzyły harmonogramy. Warunki nastały dopiero pod koniec miesiąca, zaraz też sypnęły się wejścia. 27 lipca na Gasherbrumie I było 8 osób, w tym prąca do przodu Austriaczka Gerlinde Kaltenbrunner (sześć 8-tysięczników), a także Holenderka Katja Staartjes. Spory ruch panował na Gasherbrumie II – 29 lipca rano stało na szczycie ok. 15 osób. Było kilkanaście wejść na Broad Peak, część z nich jednak – przy czym nie wiadomo które – zakończyła się na Rocky Summit. W górę ruszyły też ekipy na K2, trzyletnią złą passę przerwali Silvio Mondinelli i Karl Unterkirchner, za nimi zaś 3 dalsi Włosi i 4 Baskowie. Eberhard Jurgalski zestawił listę wejść na K2 dla trzech dni 26–28 lipca: obejmuje rekordową liczbę 43 osób, w tym 7 Szerpów i 7 alpinistów tybetańskich. Ze szczytu zameldowali się pierwszy Kolumbijczyk (Fernando Gonzales), pierwszy Rumun (Horia Colibasanu), pierwsza Baskijka (Edurne Pasaban). Nowy "récord por edad" ustanowił 65-letni Carlos Soria, a Juan Oiarzabal zaliczył swoje 21. wejście 8-tysięczne, drugie na K2. Nowy rekord czasu wejścia ustanowił Ińaki Ochoa. Szczególnie cenny jest wyczyn Edurne Pasaban, która jest szóstą zdobywczynią K2 i jedyną żyjącą, choć ze spotkania z K2 wyszła nie bez szwanku (odmrożenia). 28 lipca w załamaniu pogody wszedł na szczyt Kazach Władimir Suwiga. Natomiast słabe są postępy na Magic Line i grup na północnym filarze, gdzie z powodu wichur i masy śniegu nie przekroczono 7000 m. Hiszpanie (Oscar Cadiach) na Magic Line są zaskoczeni trudnościami francusko-polskiej drogi: przewieszone skalne filary, pionowe lody, 50-stopniowe śniegi. Jeśli chodzi o wysokie szczyty, od całej 8-tysięcznej masówki cenniejsze sportowo jest drugie wejście na Gasherbrum III (7952 m), zapowiadane przez nas w GS 06/04. Dokonali go Baskowie Alberto Ińurrategi i Jon Beloki. Było ostro, jak powiedział Alberto, tak ostro, że ich towarzysz cofnął się z podszczytowego kuluaru. Polacy uczestniczą w tym sezonie, ale głównie jako wspomnienia: o ich klasie mówi się na Magic Line i na Gasherbrumie III ("było ostro..."), nazwisko Wandy Rutkiewicz pojawia się przy żeńskich wejściach na K2. Dobre i to.
GS/0000 SENSACJA SPOD ZIEMI 07/2004
Tymczasem prawdziwie rewelacyjna wiadomość przyszła nie z Karakorum, lecz z abchazyjskiej części Kaukazu, gdzie w masywie Arabiki 21-osobowa wyprawa Cavex i FSS Moskwy kontynuowała eksplorację jaskini Krubera-Woronija, w roku zeszłym doprowadzoną do -1720 m. 22 lipca nurkowie pokonali syfon -1400 m i zespoły ponownie weszły do już znanej suchej części jaskini. Na głębokości ok. 1500 m założono wiszący obóz szturmowy – dość znośny, gdyby nie pył wodny z bliskiego wodospadu. 23 lipca dwójka dotarła z niego do -1720 m. 24 lipca kierownik wyprawy Denis Prowałow i Australijczyk Alan Valid (nazwisko w kilku pisowniach) poszli z biegiem podziemnej rzeki, by omijając obiecujące galerie i boczne odgałęzienia dotrzeć do następnego syfonu – tym razem na głębokości ok. 1800 m (rekord świata). Zrealizowana podczas powrotu "toposjemka" potwierdziła rewelacyjną wycenę, przy czym w rzeczywistości głębokość wydaje się być jeszcze większa. Syfon S1 nie jest trudny, powrót odbył się więc dość sprawnie. W obozie 1400 m autorzy sukcesu poczuli się "jak w rodzinnym domu". Prace wyprawy komplikował wysoki stan wód w jaskini, w związku z falą opadów na powierzchni. Miejmy nadzieję, że szczegółowe pomiary i przeliczenia "toposjemek" utrzymają nowy rekordowy rezultat.
GS/0000 RÓŻNE GÓRY – JEDNO LATO 07/2004
W naszej "Gazetce Górskiej" GG 04/04 z 17.04.2004 przypomnieliśmy rejon Taghia i tzw. Marokańskie Dolomity w Wysokim Atlasie, zwracając uwagę na niezwykłe walory wspinaczkowe tego niezdeptanego zakątka. Jak się dowiadujemy, w czerwcu kanion Taghia odwiedził zespół polski, który na pd. ścianie Oujdad (2695 m) poprowadził 600-metrową drogę Barracuda (7c+ max, 7a+ oblig.). Trójkę wspinaczy tworzyli: Eliza Kubarska, Dawid Kaszlikowski i Borek Szybiński. Droga prowadzi niedaleko włoskiej "Sur le fil de la nuit" Larchera i tow., którą też wzmiankowaliśmy w naszej kwietniowej notatce. – W Karakorum wyjechała Anna Czerwińska, która ma porachunki z Gasherbrumem I, nie mamy jednak od niej wiadomości. – Jerzy Wala niemal cały lipiec spędził w Alpach w rejonach Monte Rosa i Mont Blanc – wspinał się tam tradycyjnie z grupą Krzysztofa Kosińskiego. Z wejścia na czubek Europy zrezygnował, był już bowiem na nim 5 razy. – Wojtek Święcicki po majowym rekonesansie powrócił w skałki nadłabskie i nieoczekiwanie dla siebie stał się wspinaczem piaskowcowym. "Ściany puste mimo wakacji – mówi. – Saskie reguły skutecznie przeganiają ludzi w łatwiejsze rejony. Przygody w skale jak za dawnych lat: dwa ringi na kilkuwyciągowej drodze, resztę trzeba pracowicie utykać z węzełków." – Liczna polska grupa (bez mała 20 osób) bawiła w Kaukazie pod Elbrusem i w "małych Himalajach" rejonu Bezingi. W składzie zespołu znalazło się kilku seniorów i prawie-seniorów: Andrzej Sobolewski (71), Kazimierz Sobański (67), Andrzej Piekarczyk (65), Marek Grochowski (63), Jacek Komosiński (63), Andrzej Baron Skłodowski (61). Sobolenko zbierał gratulacje za śmiałe drogi, jakie wytyczał w Bezindze... 40 lat temu. Obszerniejsze relacje Jurka Wali i Andrzeja Skłodowskiego ukażą się po wakacjach w naszej "Gazetce Górskiej". – Pozdrowienia z wędrówek po górach Czarnogóry (Prokletije, Durmitor) oraz Chorwacji (Dineva) nadesłali poszukujący nowych wrażeń poznaniacy Mietek Rożek i Marek Maluda. Udało im się zaliczyć kilka szczytów, m.in. Karanfil w Prokletije i Bobotov Kuk w Durmitorze.
GS/0000 LISTY OD PRZYJACIÓŁ 07/2004
Teddy Wowkonowicz, Chamonix, 21 lipca.
Pogoda zmienna, mimo to turystów moc, z Japończykami na czele. Rodaków nie widuję, może wyroją się w sierpniu. Sezon zaczął się zresztą tragicznie: na Castorze w masywie Monte Rosa spadł ze ściany 6-osobowy zespół z Francji. Śmierć ponieśli przewodnik Marc Monier (39), małżeństwo Bourmeister (54 i 66) i Joële Lefebvre, dwaj alpiniści trafili do szpitala, jeden (59) w stanie krytycznym. Przed trzema dniami odwiedziła mnie p. Winklerowa, która organizuje w Chambery wystawę polską w cyklu "Cultures d'Europe". Wypożyczyła ode mnie duży komplet moich dokumentów i pamiątek związanych z alpinizmem polskim na przestrzeni półwiecza. Część eksponatów sprowadza z Polski. Ostatnio spotkała mnie i moją Antoinette rzadka przyjemność: udział w przyjęciu na cześć królowej Bhutanu, Ashi Tshering Pem Wangchuck. Jej Majestat (nota bene dużej wschodniej urody) raczyła mnie serdecznie ucałować, a bankiet odbył się w domu Jeana Afanassiewa, pierwszego Francuza na Evereście (1978, dzień przed Wandą Rutkiewicz), alpinisty i filmowca, przy tym bliskiego przyjaciela naszego syna Andrzeja. Wspominaliśmy wspólnie Wandę i innych dobrze mu znanych alpinistów polskich. Nasz Andrzej (Snafu) jest prawdziwym ambasadorem Bhutanu we Francji i Francji w Bhutanie – bywa tam z grupami po kilka razy w roku i za każdym razem odwiedza zaprzyjaźnioną rodzinę królewską.
GS/0000 PERSONALIA 07/2004