GS/0000 SEZON WIOSENNY W NEPALU 05/1998
Jak głosi komunikat Komisji Wypraw UIAA, w nepalskiej części Himalajów działa w tym sezonie (15 III – 31 V 1998) 29 wypraw z 18 krajów, tyle przynajmniej otrzymało zezwolenia. Celem 7 wypraw z Indii, Norwegii, Singapuru i USA jest Mount Everest (8848 m) drogą normalną. Najwięcej, bo 12 uczestników, liczy wyprawa amerykańska pod wodzą Roberta H. Hoffmana. Makalu (8463 m) atakują m.in. wyprawy bułgarsko-ruska (od północnego zachodu), niemiecka (ścianą zachodnią) i dwie austriackie (ścianą południowo-zachodnią). 10-osobowa wyprawa japońska wybrała trzeci szczyt Ziemi, trudną Kangchenjungę (8586 m), podczas gdy 7-osobowa grupa Szwajcarów próbuje wejść na Lhotse (8501 m, kierownik Norbert Joss). Dwa zespoły japońskie rozbiły bazy pod Annapurnami II i IV. Dwie wyprawy brytyjskie (Kierab P. O'Hara i Douglas K. Scott) planują wejścia graniami południowo-wschodnią i południowo-zachodnią Jonsang Peak (7483 m). W sumie najwięcej wypraw zorganizowali Amerykanie – siedem, nie licząc amerykańsko-rosyjskiej na Jannu (7710 m). Wyprawom często towarzyszą trekkingi. Tak np. 5-osobowa ekipa inwalidy Thomasa Whittakera (zob. niżej) połączona jest z dużym trekkingiem, którego część stanowi grupa jego 10 studentów, zamierzająca poświęcić część czasu na wielkie sprzątanie Everestu.
O wiele większe rzesze działają po północnej stronie Everestu, gdzie nie obowiązują żadne limity liczbowe, a opłaty za atakowanie szczytu są znacznie niższe od wygórowanych stawek nepalskich. Władze chińskie mówią o 13 wyprawach. Indywidualnie działa tam dwoje Polaków: Anna Czerwińska i Jacek Berbeka.
GS/0000 NASI POD EVERESTEM 05/1998
W ciągu maja (głównie w trzeciej dekadzie, choć także wcześniej) na Mount Everest dokonano kilkudziesięciu wejść, nie powiodło się jednak naszym reprezentantom. Ania Czerwińska wspinała się z wynajętym Szerpą i nie poddawała się do samego końca – bazę opuszczała jako ostatnia (co spowodowało niepokój o nią w kraju). Atak szczytowy podejmowała dwukrotnie z obozu III (8300 m). Za pierwszym razem doszła do stóp II uskoku (Second Step) – nie używając tlenu. Cofnęła się, ponieważ było bardzo mroźno i straciła czucie w rękach. W dwa dni później wyruszyła ze sprzętem tlenowym – zawróciła z poprzednio osiągniętego punktu z powodu zimna i silnej wichury. Na trzeci atak zabrakło jej tlenu, który zużyto do ratowania życia Anglika, Marca Janninga (który zasłabł po wejściu bez tlenu na szczyt i mimo energicznych działań ratowniczych zmarł). Jacek Berbeka dał za wygraną wcześniej. Do bazy dotarł on 12 kwietnia, zakładając kolejne obozy. 6 maja rozbił swój namiot w obozie III (8300 m), skąd następnego dnia podszedł jeszcze 50 m i wycofał się z powodu złych warunków. Przed wyjazdem zapowiadał on – m.in. na łamach "Tygodnika Podhalańskiego" – wejście w pojedynkę i bez użycia aparatury tlenowej.
GS/0000 REKORDY, REKORDY 05/1998
Rekord wieku wśród zdobywców Everestu (8848 m), zapisany w Guiness Book of Records wynosi 60 lat, a ustanowił go w r. 1993 pewien Hiszpan, od lat mieszkający w Wenezueli. Rekordy inwalidów z amputacjami kończyn sięgają znacznie powyżej Przełęczy Południowej i ciągle ponawiane są próby ich poprawienia.
W tym sezonie granicę wieku chciał przesunąć w górę 64-letni Japończyk Masayasu Taruki. Idąc od strony Tybetu dotarł on do wysokości 8600 m – do wierzchołka zabrakło mu 250 m. Jego dwaj towarzysze – Hiromichi Kamimura i Hitoshi Onodera – poszli dalej z Szerpami i osiągnęli szczyt. W końcu maja media w Polsce doniosły o wejściu na Everest Amerykanina z protezą zamiast prawej nogi. Tom Whittaker (49), profesor z Prescott, ofiara wypadku samochodowego z r. 1979, już w poprzednie lata próbował dokonać wejścia (1989 i 1995, kiedy dotarł do wysokości 8400 m). W tym sezonie w dniu 20 maja był niedaleko celu, na przeszkodzie stanął jednak nieżyt płuc, który zmusił go do odwrotu. Jego partner, Jeffrey Rhoads (43), wszedł na szczyt. Po paru dniach obaj ponowili próbę i 27 maja 1998 o 7 rano szczęśliwie stanęli na wierzchołku. Tom – jako pierwszy inwalida na szczycie świata, Jeffrey – po raz drugi w ciągu tygodnia. Wspinali się od strony nepalskiej. Tom używa specjalnie do tego celu skonstruowanej protezy od kolana w dół. Twierdzi, że wspinaczka wymaga od niego 30–35% więcej energii, niż od zdrowego człowieka. W połowie lat 80. założył on klub o nazwie Cooperative Wilderness Handicapped Outdoor Group (C.W. HOG), której celem jest wciąganie inwalidów w trudne przygody, co pomaga im w odzyskaniu wiary w siebie.
Władysław Janowski
GS/0000 ANATOLI BUKRIEJEW 05/1998
W końcu grudnia 1997 r. zginął na stokach Annapurny mieszkaniec Ałma Aty, Rosjanin z pochodzenia, Anatoli N. Bukriejew, który w ostatnich latach wybił się na pozycję jednego z najlepszych alpinistów wysokościowych świata, może w ogóle najlepszego. Urodził się w styczniu 1958 r. i już jako chłopiec zaczął się wspinać w Uralu, później zagustował w Pamirze. W r. 1980 wszedł na swój pierwszy 7-tysięcznik, Pik Kommunizma (7483 m). W r. 1987 wejście na Pik Lenina (7134 m) z bazy i z powrotem zajęło mu 14 godzin. W tych latach wsławił się wieloma rekordami czasu na wysokich szczytach, tak np. Elbrus osiągnął w 1 godzinę i 40 minut. W roku 1990 uczestniczył w pierwszym wejściu zimowym na Pik Pobiedy (7439 m) w Tien Szanie, wszedł również samotnie w 10 i pół godziny starą drogą na Mount McKinley (6193 m). W Himalajach bywał od 1991 roku i dokonał tam 16 wejść na szczyty 8-tysięczne, w tym 14 na szczyty główne. Na Mount Everest wszedł trzy razy i tylko raz z tlenem. Na Dhaulagiri (8167 m) stanął dwukrotnie – w r. 1991 w ramach wyprawy z Kazachstanu nową drogą od zachodu i w 1995 w czasie 17 godzin i 15 minut. Wejście w r. 1996 z bazy na Lhotse zajęło mu niewiele ponad 21 godzin. Był na szczytach K2 (8611 m), Makalu (8463 m) i Manaslu (8156 m), na który wszedł w warunkach zimowych 8 grudnia 1995 roku. W roku ubiegłym (1997) wszedł w ciągu 80 dni na cztery 8-tysięczniki: Broad Peak, Gasherbrum II (z bazy wysuniętej 5800 m na wierzchołek w 9 h 30 min), Lhotse i Everest. Na Evereście czynnie uczestniczył w tragicznych wydarzeniach w dniu 10 maja 1996 (śmierć 6 osób). Atakowany przez prasę, wydał w USA książkę "The Climb: Tragic Ambitions on Mount Everest" (współautor Gary Weston DeWalt) – rodzaj odpowiedzi na pomówienia Johna Krakauera.
Minionej zimy Bukriejew wraz z Włochem Simone Moro (30) zaplanował nową drogę na Annapurnę prawym SW filarem przez Fang. W Boże Narodzenie schodzili w towarzystwie filmowca górskiego, Dimitra Sobolewa (36), kiedy na wysokości ok. 6000 m porwała ich lawina. Włoch schodził ostatni i został zniesiony 200 m, tracąc oko. Po obu towarzyszach nie było śladu. Również wielka akcja poszukiwawcza z udziałem ekipy przybyłej z Ałma Aty – spóźniona i pokrzyżowana przez złą pogodę – nie przyniosła rezultatu.
Władysław Janowski
GS/0000 LAMBERT I ASCHENBRENNER 05/1998
Z pewnym opóźnieniem podajemy wiadomość, że w roku zeszłym zmarł w Genewie słynny kiedyś alpinista szwajcarski, Raymond Lambert, tak ciepło wspominany przez Tenzinga w jego wznowionej u nas ostatnio książce "Człowiek Everestu". Urodzony w roku 1914, ok. 1930 należał do ścisłej czołówki alpejskiej, atakując północne ściany Petit Dru i Grandes Jorasses. W r. 1934 w towarzystwie Loulou Boulaz ("Taternik" 1/91) podjął próbę przejścia Filara Walkera. W 1935 ta sama para zrobiła pierwsze powtórzenie Filara Croza a w 1936 jako pierwsza powtórzyła północną Petit Dru. Ze względu na czynny udział kobiety, były to sensacyjne wyczyny. Zablokowany na kilka dni przez burzę w Aiguilles du Diable, Lambert stracił części rąk i nóg, od nowa więc musiał się uczyć chodzenia. Mimo to w r. 1952 został włączony do składu szwajcarskiej wyprawy na Everest. Padła wtedy l'éperon des Genevois, a Tenzing i Lambert doszli do wysokości 8600 m, co było ówczesnym rekordem świata. Raymond pracował jako przewodnik, instruktor narciarski, publicysta. Mając przeszło 50 lat nauczył się pilotażu ze specjalizacją lodowcową i odbył wiele efektownych lotów ratowniczych. W r. 1954 kierował szwajcarską próbą na Cho Oyu (do 7600 m), którą poprzedził rekonesans Gaurishankara i Menlungtse (relacja w napisanej wespół z Claude Kogan książce "Record ŕ l'Himalaya" 1955, tłumaczenie angielskie "White Fury" 1956).
Jeszcze sędziwszego wieku dożył inny znany alpinista, Austriak Peter Aschenbrenner, który zmarł w Kufsteinie mając lat 96. Urodzony 6 maja 1902 r. w Ebbs, był on m.in. przewodnikiem i gospodarzem schronisk. Dokonał 2400 wejść szczytowych, w tym na 400 3-tysięczników i 67 4-tysięczników. Popularność zdobył wybitnymi pierwszymi przejściami, takimi, jak SE kant Christaturm, wschodnia ściana Fleischbanku, południowa ściana Leuchsturm. Robiąc wraz z bratem drugie przejście drogi Comiciego na Cima Grande di Lavaredo (1933) wyprostował ją na długim odcinku. W latach 1932, 1934 i 1953 był uczestnikiem wypraw na Nanga Parbat (8125 m) – w 1934 wraz z Erwinem Schneiderem dotarł do wysokości 7850 m. W r. 1929 opracował nowy model czekana, który pod jego imieniem wszedł niebawem do produkcji. Pogrzeb zasłużonego alpinisty odbył się 29 stycznia. (jn)
GS/0000 PERSONALIA 05/1998
GS/0000 Z NASZEJ POCZTY 05/1998
Andrzej Kozłowski, Poznań.
Santiago de Chile, 10 maja 1998: Przesyłam pozdrowienia z drugiej półkuli. Znowu udało nam się popatrzeć na świat z wysoka. Tym razem z Sajamy (6580 m), najwyższego szczytu Boliwii. Zdobyliśmy go 3 maja o zachodzie słońca – było super. Nie powiodła się natomiast próba wejścia na Aconcaguę. Huraganowy wiatr, śnieżyce, kompletny brak widoczności uniemożliwiały jakiekolwiek poczynania. Trzeba się tu wybrać w sezonie, to znaczy w grudniu-styczniu. Zrobiliśmy ponadto wspaniałą trasę turystyczną, przemierzając całą Argentynę, Paragwaj, Boliwię i Chile. Wszędzie drożej niż w Indiach, ale nie mniej interesująco. Hasta la vista!
Jerzy Wala, Kraków.
29 maja 1998: Wczoraj byłem w Tatrach, wszedłem na Zawrat i Zawratową Turnię, a potem z Zawratu zjechałem na big footach aż nad Czarny Staw Gąsienicowy. Ciągle nie ma większego zainteresowania tym sprzętem, a są to doskonałe narty, na których jeździ się jak na normalnych, nawet lepiej, gdyż pokonywać można teren, gdzie na zwykłych nartach nie da się zjechać z braku miejsca. Bardzo ważne jest to, że można je nosić w plecaku. Ja obecnie nie odczuwam potrzeby używania normalnych nart, choć je mam, podobnie jak foki. Na big footach można jeździć prawie przez cały rok, można się też na nich – nie naruszając przepisów Parków Narodowych – poruszać w obrębie wyznakowanych szlaków. Kilka razy zjeżdżałem ścieżką przez Skupniów Upłaz, jeździłem też ścieżkami w Dolinie Staroleśnej.
Trevor Braham, Lozanna.
10 maja 1998: Zajęty innymi sprawami, moje zainteresowania himalajskie musiałem zredukować do Pakistanu i Indii. Tak się wszystko zmienia! Rozpowszechniły się wyprawy komercyjne, dokonujące seryjnych wejść popularnymi drogami, mało widać inicjatyw eksploracyjnych – szukania nowych dróg i dotąd nie zdobytych szczytów. Prowadzenie kronik dziesiątych i dwudziestych wejść znanymi drogami wydaje mi się niecelowe. Władze, szczególnie w Nepalu i Pakistanie, wydają o wiele za dużo zezwoleń na działalność w tym samym czasie. Pachną im dolary ale zdają się nie myśleć o tym, co za jakiś czas stanie się ze środowiskiem naturalnym. Załamuje się też dokumentacja wysokogórska. Adams Carter był niezastąpiony ze swoimi kronikami w "American Alpine Journal" – nowemu redaktorowi trudno będzie pójść za tym przykładem. Śledziłem z uwagą zmagania wyprawy Andrzeja Zawady na Nanga Parbat. Pierwszy zimowy rekonesans odbył się tam już w latach 1950–51 od strony Rakhiot. Dwaj Anglicy, J. W. Thornley i W. H. Grace, zaginęli w lodowej flance. Tenzing był członkiem ich zespołu.
GS/0000 W SKRÓCIE 05/1998