Jak podały Jasmine Tours, na sezon 2003 w Pakistanie wykupiło zezwolenia co najmniej 55 wypraw z kilkunastu krajów, w tym Iranu. Niektórzy kierownicy obstawili po 2 a nawet 3 szczyty. Najliczniej oblegane były Gasherbrumy -- I przez 17 wypraw i II przez 10. Nanga Parbat atakowało 8 wypraw, tyle samo Broad Peak, na K2 próbowało szczęścia 9 zespołów. O wiele ciekawsze były tegoroczne siedmiotysięczniki, wśród których największym zainteresowaniem cieszyły się tradycyjnie Spantik (5 wypraw) i niespodziewanie -- Kunyang Chhish (4 ekipy, dwie na dziewiczy Kunyang Chhish East). (Wszystkie liczby mają oczywiście charakter orientacyjny -- na ich zweryfikowanie będzie czas później).
Nowym trendem tego lata (choć nie nowym pomysłem) było "robienie" aklimatyzacji przed K2 na łatwiejszych 8-tysięcznikach. Taktyka nie sprawdziła się do końca: Gasherbrumy i Broad Peak nie poddawały się łatwo, zużywając siły fizyczne i duchowe ekip, na co skarży się Hiszpanka Arceli Segarra (
GG 07/03 z 31.07.2003). Warunki były początkowo dobre, w połowie lipca wejść na Nanga Parbat, oba Gasherbrumy i Broad Peak było tak wiele, że ich dalsza ewidencja traci powoli sens. Próby robienia nowych dróg zdarzały się rzadko. Na Nanga Parbat w częściowo nowy sposób weszli Jean-Christophe Lafaille i Simone Moro, na Gasherbrum II dwójka poprowadziła dość wymuszoną "nową" drogę, bliską tej, jaką wiele lat temu wyszukali Kukuczka i Kurtyka. Zdecydowanie źle wiodło się na K2, gdzie z kilku wypraw żadna nie przekroczyła "Butelki", co gorsza -- zginął tam niemiecki uczestnik wyprawy szwajcarskiej (
GG 07/03 z 31.07.2003). Zmęczone niepogodą ekipy po kolei pakowały manatki, najdłużej wytrwali Kazachowie i Czesi. Mimo niepewnej pogody przypuścili oni desperacki atak 7--8 sierpnia, musieli jednak zawrócić nie osiągnąwszy nawet obozu 7900 m: "śnieg był tak głęboki, że nie czuło się firnu pod nogami, schodziły małe lawiny" -- meldowali po powrocie. Wydaje się, że podobnie jak w roku minionym, tak i w tym nikt nie stanie na czubku drugiej góry Ziemi. Tym ciekawszy będzie rok przyszły -- jak pamiętamy, jubileuszowy.
Kilku osobom sezon przyniósł postępy w zabiegach o awans do Korony Himalajów -- jej kolejnym zdobywcą (11. z kolei) stał się Koreańczyk Wang--Young Han (szczegóły osobno). Znaczne sukcesy notują panie, choć szczęście uśmiechało się nie do wszystkich. Na 4. miejsce listy przesunęła się Edurne Pasaban (
GG 07/03 z 31.07.2003), błyskotliwy sukces odniosła Włoszka Nives Meroi, która wraz z mężem i towarzyszem w 20 dni zaliczyła 3 ośmiotysięczniki: 19 lipca G I, 26 lipca G II i 8 sierpnia Broad Peak (wiele lat temu były już takie wyniki, jednak w wykonaniu najlepszych z ówczesnych panów).
Bardziej niż 8-tysięczny alpinizm statystyczny interesują nas wspinaczki sportowe na niższych szczytach Karakorum, o tych jednak główne światowe media nie informują niemal w ogóle. W osobnej notatce piszemy o pięknym wyczynie Ukraińców na Great Trango Tower. Czynni byli też w Karakorum Polacy -- dwójkę śnieżyca uwięziła na 6 dni wysoko na Gasherbrumie II, na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Celem innej polskiej wyprawy jest dziewiczy Kunyang Chhish East (7400 m), który wcześniej zaatakowała wyprawa koreańska z Ulsanu, musiała się jednak wycofać z powodu niepogody. O ew. polskich postępach nic na razie nie wiadomo, podobnie jak o kilku innych ciekawych projektach sportowych, np. przejściu północno-wschodniej ściany Masherbruma (Marko Prezelj z towarzyszami) czy austriackim trawersowaniu Chogolisy. We wtorek 12 sierpnia przyszła z Karakorum wiadomość o sukcesie Anny Czerwińskiej, której powiodło się wejście na Gasherbruma II.
Poza Karakorum w toku są m.in. wyprawy rosyjskie. Na Kongurze 8 sierpnia stanął obóz II (6000 m), na Chan Tengri trwają aklimatyzacyjne manewry ekipy przygotowującej się do zaatakowania direttissimy Jannu. Po północnej stronie Everestu trenują Amerykanie przed planowanym zjazdem Kuluarem Hornbeina (
GG 07/03 z 31.07.2003). Dużo dzieje się w Pamirze i Tien-szanie, gdzie jednak też pogoda nie sprzyja: niemal nie ma dnia bez śniegu.